Oblicze bitwy

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: John Keegan
Tłumaczenie: Mateusz Grzywa
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2019
Stron: 277
Wymiary: 24 x 16,9 x 2 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-936-5

Recenzja
Większość opisów historycznych bitew niewiele mówi nam o tym co najważniejsze. O czynnikach, które naprawdę przesądziły o sukcesie bądź porażce jednej ze stron. Zdaniem autora recenzowanej książki, zarówno źródła, jak i historycy skupiają się często na rzeczach mało istotnych, a przebieg wydarzeń, jaki się z tego wyłania, rozmija się z rzeczywistością. Dzieło Johna Keegana to próba pokazania historii wojskowości z zupełnie innej perspektywy. Brzmi wyjątkowo bałwochwalczo, ale w tym przypadku nie jest to stwierdzenie na wyrost i tani chwyt marketingowy początkującego pisarza. Publikacja ukazała się po raz pierwszy w Anglii w połowie lat 70-tych ubiegłego wieku i uchodzi obecnie za klasyka literatury historyczno-wojskowej.

Co takiego niezwykłego jest w tej książce? Keegana cechuje spojrzenie z perspektywy pola bitwy, przeciwstawiane przez niego spojrzeniu „strategocentrycznemu”. Najbardziej interesują go bezpośredni uczestnicy walki i to co dzieje się w „punkcie największego napięcia”. Mniej zajmują go dowódcy stojący z dala od linii frontu, bardziej szeregowi. Jest to w większości książka o psychologii pola bitwy. Autor jawi się tu pod wieloma względami jako kontynuator Ardanta du Picqa, o którym zresztą dość obszernie pisze w pierwszym rozdziale. Sporo uwagi poświęcił też amerykańskiemu generałowi i historykowi S.L.A. Marshallowi, badaczowi zachowań żołnierzy podczas II wojny światowej, mającemu w wielu kwestiach podobne zapatrywania jak du Picq, twórcy teorii małej grupy. Spłyciłbym jednak wymowę jego wywodów gdybym sprowadził ją wyłącznie do tej sfery. Charakterystyczne dla autora jest sięganie do innych dziedzin wiedzy i do innych metod badawczych niż standardowo stosowane przez historyków. Poza nawiązaniami do psychologii znajdziemy więc choćby szczegółowe analizy medyczne dotyczące rannych i rodzajów obrażeń jakie ponosili czy spostrzeżenia odwołujące się do socjologii i antropologii, że o analizach literackich właściwości tekstów nie wspomnę. Wszystko to składa się na coraz popularniejszą obecnie interdyscyplinarną metodę badania historii. Keegan uchodzi za jej prekursora.

Książka podzielona została na pięć rozdziałów. Pierwszy poświęcony jest szeroko rozumianej metodologii badań historycznych. Brzmi to bardzo poważnie. Chodzi, najkrócej mówiąc, o to na czym powinien skupiać się historyk przy opisywaniu bitew i co powinno być decydujące dla obrazu danej bitwy oraz jakimi metodami to zgłębiać. Rozdziały od drugiego do czwartego poświęcono omówieniu i analizie trzech wybranych bitew: pod Azincourt (1415), pod Waterloo (1815) i nad Sommą (1916). Wreszcie rozdział piąty zajmuje się okresem poczynając od II wojny światowej do współczesności i stanowi próbę prognozowania przyszłości. Zarazem jest to podsumowanie całej książki. Kto wie czy nie najciekawszy i nie najważniejszy jest rozdział pierwszy, gdzie Keegan stara się przybliżyć swoją metodologię. Rozdziały poświęcone poszczególnym bitwom to egzemplifikacja jej zastosowania. Bitwy potrzebne są mu bardziej jako materiał do analizy. Jak sam pisze, wybrał te, dla których jest duża ilość danych i jednocześnie były wielokrotnie opisywane przez historyków. W ostatnim rozdziale wraca do wątków metodologicznych.

Podobnie jak u Ardanta du Picqa, tak i u Keegana najważniejszym czynnikiem na polu bitwy jest strach. Każdy z uczestników starcia zdaje sobie sprawę, że może zginąć. Podczas bitwy walczący wystawieni są na działanie dwóch przeciwstawnych sił. Z jednej strony oddziałuje na nich instynkt samozachowawczy, który ujawnia się zwłaszcza w krytycznych chwilach. Z drugiej strony poddani są karbom dyscypliny wojskowej. Żołnierze walczą ze strachu przed konsekwencjami odmowy walki (kary) i nieskutecznej walki (rzeź). Dla sukcesu i porażki w walce decydujący jest moment, w którym instynkt samozachowawczy bierze górę nad dwiema ostatnimi obawami.

Bardzo ciekawe są rozważania Keegana o sposobie opisywania walki przez różnych autorów, zarówno uczestników bitew, dawnych dziejopisów, jak i współczesnych historyków. W pierwszym rozdziale zamieścił on cytaty z kilku dzieł, które poddaje analizie. Okazuje się, że niektóre opisy bitew wybitnych historyków, gdy czytać je uważnie zdanie po zdaniu, są zwyczajnie nielogiczne. Dobrym przykładem może być opis przełomowej szarży kawalerii francuskiej w bitwie pod Pruską Iławą (1807), pióra Davida Chandlera, pochodzący z jego książki The Campaigns of Napoleon. Autor dokonuje także wyodrębnienia różnych tradycji narracyjnych. Jedną z najbardziej absorbujących Keegana kwestii jest to dlaczego historycy opisując bitwy o pewnych rzeczach nie piszą.

Charakterystyczne dla Keegana jest skupianie się na konkretach i szukanie odpowiedzi nawet jeśli trudno ją znaleźć, a gdy się nie da, posługiwanie się nietypowymi metodami. To postawa przeciwstawna do tej jaką często można spotkać wśród historyków, gdzie naczelną cnotą jest by nie napisać „za dużo”, nawet jeśli to co się napisze okazuje się drugorzędne, trzeciorzędne, albo jeszcze mniej istotne, a o tym co naprawdę ważne nie napisze się praktycznie nic. Tradycyjne podejście polega na tym, że to co się napisało ma być „pewne” i wprost wynikać ze źródeł. Postawę Keegana i „szkoły”, której był jednym z najwybitniejszych przedstawicieli, można oczywiście łatwo skrytykować. Zdarzyło mi się zresztą zamieścić jakiś czas temu na portalu recenzję książki poświęconej analizie jakości dzieł historycznych stworzonych w naszym kraju przez historyków wojskowości, zwłaszcza historyków w mundurach. Prawda leży tu moim zdaniem pośrodku. To trochę tak jak ze zwycięstwami króla Prus Fryderyka Wielkiego w XVIII wieku. Wielu ówczesnych próbowało kopiować cechy charakterystyczne jego słynnej armii i zewnętrzne znamiona jej sukcesów. Naśladowcy sądzili, że jak wdrożą u siebie organizację i musztrę taką, jaką stosuje armia pruska, zadbają o dyscyplinę i będą stosować podczas bitew typowy dla Prusaków szyk liniowy z całym zestawem właściwych mu manewrów, to zapewni im to sukces. Tymczasem te zewnętrzne znamiona nie decydowały o wszystkim. W przypadku metody interdyscyplinarnej dużo zależy od tego jak się jej używa. Samo w sobie jej zastosowanie nie gwarantuje przełomowych, a zarazem rzetelnych naukowo odkryć. Za to łatwo może prowadzić na manowce. W przypadku Keegana cała książka przepełniona jest dużą dozą erudycji, licznymi odwołaniami do często odległych od danego zagadnienia faktów, dzięki czemu widać jak ta metoda może działać i kiedy się sprawdza.

Wspominałem, że Keegana łatwo skrytykować. Dotyczy to także opisów bitew, które znalazły się w książce. Podstawowy zarzut, jaki można mu postawić, dotyczy tego, że przy opisie bitwy pod Waterloo opiera się wyłącznie na źródłach angielskich, chociaż dostępne są też francuskie, nie wspominając o innych. Generalnie cała książka jest na wskroś „angielska”. Opisując bitwę pod Azincourt uwzględnił przekazy francuskie, choć znowu dominują angielskie. W przypadku bitwy nad Sommą również skupia się niemal całkowicie na Brytyjczykach i wytworzonych przez nich źródłach, ale w tym przypadku, biorąc pod uwagę analizę sytuacyjną całości, jest to usprawiedliwione. Z tych trzech bitew pewna jednostronność odczuwalna jest więc głównie w odniesieniu do Waterloo. Na opisie tej bitwy zaważył też stan wiedzy z okresu kiedy książka powstawała i opieranie się przez autora na paru mitach silnie zakorzenionych w świecie anglosaskim. Dziś wiemy nieco więcej choćby o tym jak wyglądał legendarny atak gwardii: w jakich szykach posuwały się francuskie bataliony, ile ich było i jak wyglądały decydujące chwile, a także co działo się z poszczególnymi batalionami po nieudanym ataku. Większość historyków nie podziela też popularnej w angielskiej historiografii tezy o wyższości szyku liniowego piechoty nad kolumnowym. Z kolei w rozdziale o bitwie pod Azincourt autor rozpisuje się o kilkudziesięciokilogramowych zbrojach, podczas gdy w rzeczywistości w tym okresie zbroje w większości przypadków nie były aż tak ciężkie. I nie mogły być, biorąc choćby pod uwagę fakt, że większość angielskich rycerzy walczyła w tej bitwie spieszona. Również wprowadzanie porównań odwołujących się do zagadnień z różnych, często odległych epok historycznych, to wąska i kręta droga, z której łatwo spaść.

Analiza, zwłaszcza bardziej szczegółowa, jest zawsze pochodną posiadanej wiedzy. Poza tym ważne są oczywiście indywidualne zdolności i umiejętności autora, ale błędne dane wyjściowe, o ile są to informacje istotne, zazwyczaj prowadzą do złych albo co najmniej dyskusyjnych wyników. Tutaj też widać pewną słabość metody interdyscyplinarnej. Charakterystyczne dla niej dążenie do większej szczegółowości prowadzi do opierania się na większej liczbie wątpliwych danych. Sprawia to, że łatwiej się pomylić i wyciągnąć niewłaściwe wnioski, narażając się na krytykę. Metoda ta jest też w znacznie większej mierze subiektywna i opiera się na bardziej uznaniowym doborze środków badawczych i sposobów narracji, co stanowi kolejny czynnik potencjalnie sprowadzający na manowce.

Wartości dzieła Keegana, podobnie zresztą jak du Picqa, nie należy jednak rozpatrywać z punktu widzenia różnych szczegółowych tez, które nieraz okazały się błędne. Polega ona na tym, że stworzyli nowy, oryginalny sposób rozumienia rzeczywistości historycznej. W tym sensie obaj wnoszą bardzo wiele, a że w konkretnych sytuacjach dane podejście czy metoda badawcza mogą prowadzić do rezultatów zawodnych, to inna sprawa. Taka zresztą jest istota rozwoju nauki, że tezy stawiane przez badaczy są weryfikowane przez kolejnych i w świetle nowszej wiedzy niektóre z nich okazują się nie do utrzymania. Zresztą prawdzie i prawdopodobieństwu Keegan też poświęca osobne ustępy swojego dzieła, wskazując na umiejętność operowania prawdopodobieństwem jako jedną z ważniejszych cech historyka wojskowości.

Książka pod względem edytorskim generalnie wypada dobrze. Co do tłumaczenia, zwróciły moją uwagę „kopie”, podawane jako uzbrojenie pieszych w bitwie pod Azincourt (s. 78). Mam też pewne wątpliwości co do „etologów” (s. 88) w kontekście, w jakim zostali użyci. Jeśli chodzi o jakość korekty, wypada w miarę zadowalająco. Literówki zdarzają się tu i ówdzie, ale nie dają się zanadto we znaki. W tym miejscu wspomnę również, że rozglądałem się czy jakieś książki Keegana zostały już wcześniej wydane w Polsce i okazuje się, że tak, głównie w latach 90-tych. Natomiast według mojej wiedzy nie było wśród nich Oblicza bitwy (w oryginale The Face of Battle). Jakość niektórych tłumaczeń z tamtego okresu, zwłaszcza tych wydawnictwa Amber, pozostawiała też wiele do życzenia.

Podsumowując, niesamowita, bardzo erudycyjnie napisana książka, przede wszystkim dla pasjonatów historii wojskowości, ale także dla wszystkich tych, którzy chcą zobaczyć inne oblicze bitwy niż to napotykane na ogół w literaturze historycznej. Nie jest to książka o trzech bitwach, które są przedmiotem analizy autora, choć można się z niej dużo o nich dowiedzieć. Te bitwy są tylko materiałem wykorzystanym przez niego do zaprezentowania własnego oryginalnego sposobu analizy wydarzeń historycznych.

Autor: Raleen

Opublikowano 26.08.2019 r.