Żołnierz Imperialny I/1

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Jean Morvan
Tłumaczenie: Marcin Baranowski
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2015
Stron: 250
Wymiary: 24,1 x 17 x 2 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-259-5

Recenzja
Literatura poświęcona wojnom i historii militarnej ukazuje nam ją najczęściej z perspektywy wyższego dowództwa, mówiąc prościej: z góry. Koncentruje się zazwyczaj na zagadnieniach taktyki, sztuki operacyjnej i strategii. Konsekwencją tego jest pewne naturalne uprzedmiotowienie wszystkich elementów, które w ręku wodza stają się środkami do osiągnięcia celu. Jedna z maksym przypisywanych Napoleonowi stwierdza, że Na wojnie ludzie są niczym, jeden człowiek jest wszystkim. Oczywiście wątki logistyczne i poruszające różne praktyczne problemy także się pojawiają, bo muszą się pojawiać, zwłaszcza gdy mają decydujące znaczenie, ale jednak na ogół stanowią dalsze tło. Książka, którą tym razem mam przyjemność recenzować, pokazuje armię napoleońską i prowadzone przez nią wojny od innej strony. Nie do końca jest to punkt widzenia zwykłego żołnierza, ale ciężar przesuwa się zdecydowanie w dół drabiny dowodzenia.

Wielu czytelników, którzy interesują się epoką napoleońską, zetknęło się zapewne swego czasu z wydanym w 1995 r. przez wydawnictwo Bellona dziełem Roberta Bieleckiego Wielka Armia (w 2004 r. ukazało się II wydanie – Wielka Armia Napoleona). Ze względu na ujęcie tematu, pierwsze wydanie było nowością na polskim rynku. Książka poruszała nie tylko zagadnienia organizacji, uzbrojenia i taktyki oddziałów wchodzących w skład machiny wojennej stworzonej przez Napoleona, ale również to co określane bywa niezbyt ściśle aspektem socjologicznym oraz jak armia funkcjonowała „w praktyce”. Ważne było zarysowanie genezy wielu formacji, zwłaszcza kawaleryjskich. Gdy trzeba było, autor sięgał bardzo głęboko wstecz, bywało że nawet do czasów Henryka IV. Standardowo punkt wyjścia stanowiła jednak sytuacja armii francuskiej przed rewolucją.

Robert Bielecki starał się przekonać czytelników swojej książki do tezy, że sukcesy Napoleona w równej mierze były wynikiem jego umiejętności wodzowskich, jak tego, że posiadał znakomitą armię, długo przewyższającą pod wieloma względami armie przeciwników. Przy czym jako tych, którzy doprowadzili tą armię do takiego poziomu, wskazywał raczej poprzedników Napoleona. On sam miał tutaj tylko dopełnić dzieła. Dobrym przykładem na to był wprowadzony za czasów Ludwika XVI system artyleryjski Gribeauvala czy nowe rozwiązania w zakresie taktyki i organizacji armii, jakie przyniosła rewolucja. Innym charakterystycznym rysem tej publikacji było zajęcie się historią formacji cudzoziemskich (niefrancuskich) Wielkiej Armii i docenienie ich wkładu w napoleońskie sukcesy. Pod tym względem była to u nas praca zupełnie nowatorska.

Żołnierza Imperialnego można by najkrócej scharakteryzować jako książkę reprezentującą ten sam nurt, co Wielka Armia (przywoływana przeze mnie jako punkt odniesienia, ponieważ polskiemu czytelnikowi jest zapewne lepiej znana; w rzeczywistości to właśnie Żołnierz Imperialny zapoczątkował ten nurt literatury historycznej). Tym co je jeszcze łączy jest krytyczne nastawienie obu autorów do Napoleona, z tym, że zdecydowanie bardziej krytyczne w przypadku autora recenzowanej książki. Na ile można ocenić na podstawie części pierwszej tomu pierwszego Żołnierza Imperialnego, są to jednak zupełnie inne publikacje. Podstawowa różnica, jaką da się zauważyć, to ogólny obraz armii napoleońskiej. Generalnie Jean Morvan stara się ukazać nam jak niedoskonały był system logistyczny armii napoleońskiej i na jak kruchych opierał się podstawach. Wielka Armia, jaką u niego zobaczymy, daleka jest od wizji doskonałej machiny wojennej, jaka przebija tu i ówdzie u Bieleckiego, który także zauważał różne niedostatki i problemy, tyle że są one mniej wyeksponowane, raczej nikną na tle całości.

Część pierwsza tomu pierwszego Żołnierza Imperialnego (w sumie całość obejmie dwa tomy, każdy złożony z dwóch części, czyli cztery książki) zajmuje się poborem oraz wyposażeniem żołnierzy Wielkiej Armii. Jako wyposażenie autor rozumie: umundurowanie, uzbrojenie, oporządzenie, w tym rząd jeździecki i sprzęt obozowy, środki transportu, konie, kwatery i orły (oraz sztandary). Recenzowana książka (tom I/1) to 250 stron. Kolejne będą podobnej objętości, więc trzeba liczyć, że całość to około 1000 stron. Samo to pokazuje, że jest to publikacja napisana z rozmachem i zarazem dość szczegółowa.

Opisując pobór autor ukazał go przede wszystkim takim, jakim był z punktu widzenia ludności. Wprowadzenie jeszcze w czasach rewolucji konskrypcji w miejsce dominującego w armii królewskiej zaciągu ochotniczego doprowadziło z czasem do przekształcenia składu społecznego armii, a zarazem zwiększenia jej liczebności. Ciężar tej „daniny krwi” spadł na całe społeczeństwo, z biegiem lat przytłaczając go coraz bardziej. Rozbudowie systemu poboru towarzyszyło rosnące na gigantyczną skalę zjawisko uchylania się od poboru i dezercji. By nad nim zapanować, cesarz wzmacniał aparat administracyjny i powiększał żandarmerię, którą przy przeprowadzaniu poboru wspierały z czasem inne formacje wojskowe. Autor odmalował nam obraz Francji jako państwa policyjnego, gdzie jedną z najważniejszych funkcji administracji lokalnej było sprawne i skuteczne przeprowadzanie poboru i tym samym dostarczanie armii rekrutów. Wygląda on miejscami karykaturalnie. Sporo uwagi poświęcono temu jak Napoleon stopniowo, w sposób nieformalny poszerzał swoją władzę w stosunku do innych organów państwa, mających tu jeszcze w czasach Konsulatu i w początkach Cesarstwa coś do powiedzenia i jak powiększał zasięg i wielkość konskrypcji, a także jak udoskonalał jej metody.

Autor dowodzi, że wzrost liczby powoływanych do armii żołnierzy był tak gwałtowny, że stworzona przez Napoleona machina wojenna miała problemy z ich wchłonięciem. Napoleon zwiększył możliwości mobilizacyjne Francji do rozmiarów nieosiągalnych dla będących jego przeciwnikami monarchii absolutnych, co długo stanowiło jeden z czynników zapewniających mu nad nimi przewagę. Proces ten miał jednak swoje koszty, przede wszystkim ludzkie. Odbijał się też na składzie armii, jej procesie szkolenia. Patrząc z perspektywy całej epoki, żądania Napoleona odnośnie wielkości poboru systematycznie rosły. W oczach autora wygląda to tak, jakby cesarz testował granice wytrzymałości społeczeństwa. Osobny wątek stanowią narzucone sojusznikom kontyngenty żołnierzy, które musieli wystawiać i oddawać do dyspozycji hegemona.

Druga część książki poświęcona została wyposażeniu. Autor pokusił się o szereg szczegółowych analiz dotyczących procesu produkcji poszczególnych elementów wyposażenia żołnierskiego, w tym zwłaszcza umundurowania i uzbrojenia. Najważniejszy wniosek, jaki przebija z całości jego wywodów, sprowadza się do tego, że Francja nie była w stanie wyprodukować takich ilości wyposażenia, by zaopatrzyć wszystkich rekrutów i uzupełnić jego stan w istniejących już oddziałach. Z czasem dla części pracowicie powoływanych nowych żołnierzy po prostu brakowało broni, nie mówiąc o mundurach. Podobnie jak w przypadku poboru, Napoleon starał się nagiąć rzeczywistość do swoich potrzeb i wyobrażeń, ale czynnik materialny z natury trudniej się temu poddaje niż czynnik ludzki. Autor pokazuje też, że nawet w szczytowym okresie istnienia Cesarstwa Napoleon nie wyzbył się rewolucyjnych przyzwyczajeń (rodem z czasów dyktatury jakobinów), jeśli chodzi o kierowanie procesem zaopatrywania wojska.

Wiele uwagi poświęcono praktycznym aspektom wykorzystywania różnych elementów wyposażenia i uzbrojenia (zwłaszcza umundurowania, butów, karabinów). Miłośnicy barwy i broni mogą być zaskoczeni do jakiego stopnia rzeczywisty wygląd oddziałów mógł odbiegać od kolorowych ilustracji (np. tych Richarda Knötela) i tego co spotykamy na obrazach. Tempo zużywania się mundurów, nie mówiąc o butach, było według autora tak duże, że gdyby mu wierzyć, to większość armii w każdej spośród kampanii odbywających się w nieco trudniejszych warunkach pogodowych, poruszała się i walczyła w łachmanach i bez butów. Przez większość czasu najciężej pod względem zaopatrzeniowym przedstawiała się sytuacja oddziałów walczących w Hiszpanii, którym autor poświęca nieco więcej uwagi. Bardzo ciekawe są też informacje dotyczące uzupełniania (na dużą skalę) przez żołnierzy francuskich elementów umundurowania i wyposażenia w oparciu o zdobyczne magazyny przeciwnika, szczególnie podczas wojny z Prusami w 1806 r. czy wojny z Austrią w 1809 r. Po takich uzupełnieniach wygląd żołnierzy musiał, przynajmniej jeśli chodzi o niektóre elementy, znacznie odbiegać od standardów. Znajdziemy też sporo uwag dotyczących wykorzystania koni i braku troski o nie, czy o jakości karabinów, zwłaszcza w późniejszym okresie (począwszy od 1813 r.). Nie sposób oczywiście, zarówno w przypadku części dotyczącej poboru, jak i tej dotyczącej wyposażenia, omówić wszystkich poruszanych przez autora wątków.

Żołnierz Imperialny to specyficzna książka. Autor w wielu miejscach prowadzi swoje wywody w taki sposób, że opisuje kolejno szereg pojedynczych sytuacji, często bez żadnego komentarza, które w założeniu niczym kamyczki mozaiki mają potem ułożyć się w pewną całość. Metodę tą można spotkać we francuskiej literaturze historycznej, zwłaszcza w odniesieniu do dawniejszych okresów historycznych, gdzie informacji źródłowych jest niewiele i w tym przypadku jest ona bardziej uzasadniona, bo pojedyncze przykłady są w większym stopniu reprezentatywne (kiedyś zetknąłem się z nią szerzej w wydawanych przez Bellonę i Volumen tłumaczeniach publikacji francuskiego wydawnictwa La Nouvelle Marianne, poświęconych średniowieczu). Pod tym względem książka jest więc potencjalnie kopalnią wiedzy, ale zarazem może być dla niektórych trudna w odbiorze. Autor korzystał z wielu źródeł, głównie w postaci pamiętników. Co ciekawe, nie tych najbardziej znanych, ale tych napisanych przez drugoplanowych uczestników wydarzeń, uważanych przez niego za wiarygodniejszych.

Szczegółowość Żołnierza Imperialnego ma jednak raczej na celu udowodnienie określonych twierdzeń autora, przekonanie czytelnika do jego wizji armii francuskiej w epoce napoleońskiej, niż pełni funkcję informacyjną. Tutaj można dostrzec wyraźny kontrast w stosunku do Roberta Bieleckiego i jego Wielkiej Armii, która jest bardziej opisowa i w wielu miejscach stanowi przede wszystkim neutralne kompendium wiedzy o epoce napoleońskiej. Jean Morvan postrzega Napoleona jako genialnego wodza, twórcę nowoczesnej armii francuskiej, człowieka, który zmienił oblicze wojny. Jednocześnie jest bardzo krytyczny, szczególnie wobec przejawów napoleońskiego autorytaryzmu i wszystkiego co w jego rozumieniu się z nim wiąże. Charakterystyczna jest łagodniejsza i bardziej wyważona ocena początków rządów Napoleona, zwłaszcza gdy zestawi się ją z nieprzebieraniem w słowa, gdy przychodzi do ocen końcowej części epoki. Morvan stara się pokazać ogromne marnotrawstwo sił i środków, do jakiego w jego ocenie dochodziło w ramach tego systemu i jego rabunkowy, wyniszczający charakter, który musiał nieuchronnie prowadzić do upadku. Cała ta szczegółowa warstwa, liczne powoływane przykłady, jest dla autora podłożem do zaprezentowania głębszych przemyśleń, niekiedy zawierających w sobie nutkę patosu. Z drugiej strony, choć zdaję sobie sprawę, że być może to bardzo subiektywny pogląd, z dzieła Morvana wyłania się pośrednio, na przekór autorowi, pozytywna wizja Napoleona jako człowieka, który na wielu płaszczyznach działalności politycznej i wojskowej starał się przekraczać istniejące granice, stwarzające bariery i ograniczenia dla jego zamierzeń, i po części mu się to udało. Ostatnia uwaga, to książka jest aż do bólu naturalistyczna, np. jak autor pisze o przegrzewaniu się luf karabinów i o tym, że po kilku strzałach trzeba było je chłodzić, to nie zapomina powiedzieć nam o tym jak w warunkach bitewnych żołnierze najczęściej chłodzili lufy – oddając do nich mocz.

We wstępie znajdziemy słowo od tłumacza o tym, że prace nad przekładem książki były trudne, ze względu na często stosowane przez autora długie, wielokrotnie złożone zdania i tzw. frazę morvanowską. W moim odczuciu w książce prawie w ogóle tego nie widać. Tekst, może trochę bardziej zawiły, nie odbiega jednak pod tym względem jakoś wyraźnie od publikacji współczesnych autorów. Domyślam się, że prawdopodobnie część zdań złożonych została podzielona na „mniejsze kawałki”. Jeśli chodzi o korektę, dała efekty dużo lepsze niż zwykle. Czytając, długo nie napotykałem żadnych literówek. Pojawiają się dopiero tu i ówdzie bliżej końca tomu (jakby korektorka i tłumacz byli już zmęczeni). Jednak ogólnie w przypadku tej książki jest pod tym względem bardzo dobrze. Osobnego komentarza wymaga znakomity obraz Mariusza Kozika znajdujący się na okładce. W zestawieniu z treścią książki, zwłaszcza z rozdziałami o umundurowaniu i uzbrojeniu, ale i tym o poborze, ilustracja przedstawiająca groźnego, pięknie umundurowanego, zadbanego i znakomicie wyposażonego żołnierza wygląda wyjątkowo ironicznie, tzn. obraz żołnierza imperialnego jaki wyłania się z książki jest właściwie zaprzeczeniem tego co widzimy na okładce.

Podsumowując, wydawnictwu Napoleon V nie po raz pierwszy należą się słowa uznania za oddanie do rąk polskich czytelników nietuzinkowej, choć mającej już swoje lata książki, która bez zaangażowania wydawnictwa i osobistego tłumacza i zarazem redaktora merytorycznego tomu Marcina Baranowskiego prawdopodobnie nigdy by się u nas nie ukazała. Z pewnością jest wiele „łatwiejszych” i popularniejszych tytułów do wydania, gdzie przy przekładzie (z francuskiego) nie trzeba się męczyć z wielokrotnie złożonymi zdaniami i zawiłymi sformułowaniami. Mimo, że od ukazania się francuskiego wydania książki minęło ponad 100 lat, nadal jest ona wykorzystywana jako znaczący punkt odniesienia przez współczesnych historyków. Najcenniejsze w niej wydaje się to, że pozwala zobaczyć armię napoleońską od zupełnie innej strony, często nieznanej albo słabo znanej. Wyraziste i w wielu miejscach kontrowersyjne poglądy autora będą z pewnością wyzwaniem dla miłośników cesarza Napoleona, szczególnie tych mających romantyczne wyobrażenie jego epoki. Miejmy nadzieję, że nie zabraknie im odwagi, by się z nimi zmierzyć.

Autor: Raleen

Opublikowano 18.08.2016 r.