Marszałek Lannes

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Charles Antoine Thoumas
Tłumaczenie: Paulina Dąbrosz-Drewnowska
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2015
Stron: 197
Wymiary: 24,1 x 17 x 1,8 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-441-4

Recenzja
Postać marszałka Jeana Lannesa, jednego z najwybitniejszych dowódców Wielkiej Armii, lojalnego podwładnego cesarza Napoleona i jednego z jego nielicznych i szczerych przyjaciół, nie doczekała się u nas jak dotąd szerszego zainteresowania. W przypadku Polski być może jest to do pewnego stopnia zrozumiałe, o tyle, że marszałek nasz kraj, mówiąc oględnie, niespecjalnie lubił. Wpływ na to miała sytuacja społeczna, z jaką on, nadal uważający się za syna Rewolucji, zetknął się na ziemiach polskich, wkraczając na nie w listopadzie 1806 roku. Swoje zrobiły też warunki naturalne, w tym dające się wszystkim we znaki fatalne drogi i pogoda, która w tej części Europy nie sprzyjała o tej porze roku prowadzeniu działań wojennych. Odczucia Lannesa nie były odosobnione. Również dla wielu jego kolegów oficerów wyprawa na wschód stała się swego rodzaju zderzeniem cywilizacji.

Od niedawna, dzięki wydawnictwu Napoleon V, możemy dowiedzieć się nieco więcej o pierwszym grenadierze Cesarstwa za sprawą biografii Charlesa Antoine’a Thoumasa Marszałek Lannes. Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że książka ma swoje lata, co tu i ówdzie daje się zauważyć. Pierwotnie ukazała się w 1891 roku, a więc ponad 100 lat temu. W środku możemy znaleźć np. informacje o świeżo wydanych (w 1891 r.) pamiętnikach gen. Marbota. Fakt, że wydawca sięga po tak leciwe dzieło mógłby jedynie potwierdzać to, o czym pisałem wcześniej tj. o braku dobrej współczesnej biografii marszałka.

Publikacja odbiega od „typowych” biografii o tyle, że nie stara się przedstawiać głównego bohatera jako będącego zawsze w centrum wydarzeń, co mogło stanowić jeden z argumentów na rzecz jej wydania. Myślę, że najlepiej będzie jak na chwilę oddam głos samemu autorowi:
W biografiach, jeśli oczywiście nie są to paszkwile, pisane z pobudek politycznych, widać wyraźnie tendencję, zgodnie z którą ich autorzy chcą, aby wszystko co napisali odnosiło się do opisywanych przez nich osób. Starają się nas przekonać, że ta konkretna osoba wszystkiego dokonała, wszystko przewidziała, wszystko przepowiedziała. Robią to celowo, aby ukryć błędy swojego bohatera, pominąć momenty przykrych wypadków, jakie go spotkały, wyolbrzymić jego zasługi, podkreślić jego czyny, sławę a wszystko to ze szkodą dla osób, które w większym stopniu zasłużyły na powszechne uznanie. Podobnych wad można się doszukać zwłaszcza w biografiach, napisanych przez członków rodziny danej osoby albo opracowanych na ich zamówienie. Bardzo starałem się uniknąć tutaj podobnych błędów, pisząc nie tyle pochwałę, ale prawdziwą historię marszałka Lannesa, co, jak spieszno mi zresztą dopowiedzieć, prawie zawsze sprowadza się do tego samego. Usiłowałem przede wszystkim nakreślić prawdziwy obraz bohatera spod Montebello oraz Essling i zastąpić nim wszystkie portrety naszkicowane przez historyków jedynie z wyobraźni. Może przez to marszałek wyda nam się postacią mniej wybitną, ale będzie za to bardziej ludzki, bardziej prawdziwy, a jego losy bardziej nas poruszą (ze Wstępu).

Jednym słowem, zamiarem autora było stworzyć taką „niebiograficzną biografię”. Zamysł ten przeprowadzony został z powodzeniem. Rzeczywiście książka stara się unikać nadmiernego eksponowania osoby marszałka. Zdarza się od czasu do czasu, że autor pisze więcej o innych dowódcach, i nie mam tu na myśli Napoleona. Znając charakter marszałka i zestawiając to z metodologią przyjętą przez Charlesa A. Thoumasa, w pewnym sensie można rzec, że trafił swój na swego.

Najciekawszy w książce wydaje mi się wczesny okres kariery wojskowej marszałka. Wahając się czy zostać farbiarzem w rodzinnym Lectoure, czy żołnierzem, ostatecznie w czasach Rewolucji zaciąga się do batalionu ochotników z Gers, szybko stając się jego dowódcą. Potem jego oddział walczy w składzie Armii Pirenejów Wschodnich, by po zawarciu pokoju z Hiszpanią w 1795 roku zostać przeniesionym do Armii Włoch. Podobnie jak dla niejednego spośród późniejszych napoleońskich marszałków, kampania 1796 roku okazała się dla niego przełomowa. Napoleon dość szybko zaczyna go doceniać i powierzać mu rolę dowódcy awangardy, w której Lannes czuje się najlepiej. Jednym z wielu chwalebnych dni w karierze Lannesa stała się bitwa pod Arcole, gdzie na słynnym moście ani Augereau, ani Napoleon, prowadząc francuską piechotę do ataku z rozwiniętym sztandarem (jak pokazuje to znany obraz H. Verneta) nie byli w stanie przełamać Austriaków (po jednym z kontrataków austriackiej piechoty Napoleon został zepchnięty w rozciągające się na brzegu strumienia błota). Udaje się to dopiero, za drugim razem, poważnie rannemu Lannesowi, który widząc trudną sytuację Francuzów opuszcza ambulans i na czele grenadierów zdobywa most. Później ów słynny skrwawiony i podziurawiony sztandar, przesłany początkowo Dyrektoriatowi (i odesłany przez niego z powrotem Armii Włoch), Bonaparte przekaże Lannesowi w uznaniu jego zasług.

Ważne wydaje się pokazanie w książce jak Lannes stopniowo rozwijał swoje zdolności jako dowódca awangardy, którym był niemal od początku jego służby w Armii Włoch. Z późniejszego okresu ciekawe są tu wywody autora na temat wstępnej fazy bitwy pod Frydlandem. Drugą specjalnością marszałka było zdobywanie trudnych do zdobycia pozycji. Czytając opis jego wczesnego etapu kariery można zobaczyć, że w słynnym stwierdzeniu Zanim zostałem marszałkiem, byłem grenadierem, jest wiele prawdy. Choć nic nie wiadomo by kiedykolwiek walczył jako szeregowy grenadier, to już w Armii Pirenejów Wschodnich jako niższej rangi oficer kilkakrotnie miał okazję prowadzić grenadierów do szturmu na silnie umocnione pozycje, bronione przez piechotę wspieraną przez artylerię.

Dalsze rozdziały książki generalnie wydają mi się trochę bardziej lakoniczne. Być może bierze się to z mojej lepszej znajomości niektórych późniejszych kampanii (fakt, że np. o działaniach Armii Pirenejów Wschodnich nie ma chyba u nas żadnych publikacji, a o kampaniach 1805, 1806-1807 czy 1809 roku znajdzie się ich co najmniej kilka). Inną przyczyną jest to, że dziś więcej wiemy niż wiedział autor tego dzieła w chwili gdy powstawało. Jeszcze jedna możliwość skąd się to bierze to, że autor trzymając się przyjętej metodologii (patrz cytat wyżej) stara się nie skupiać nadmiernie na postaci Lannesa tylko opisywać bitwy i ogólnie działania wojenne z jego udziałem. Cała publikacja nie jest zbyt obszerna i przez to siłą rzeczy omawia różne wątki dość powierzchownie, a przynajmniej sprawia takie wrażenie. Pomijając aneksy i rozdział końcowy, właściwe wywody autora kończą się na stronie 166. Trudno przy takiej objętości oczekiwać szczegółowego przedstawienia całości zagadnień związanych z poszczególnymi etapami kariery marszałka. Na tym tle ciekawostki z okresu, gdy Lannes był jednym z wielu, w gruncie rzeczy jeszcze mało znanym dowódcą, wybijają się w porównaniu z późniejszym okresem, kiedy był marszałkiem, a w niektórych z bitew głównodowodzącym.

Tym czego nie znajdziemy gdzie indziej w takiej liczbie i tak szeroko cytowanego są listy Lannesa, spore fragmenty jego korespondencji z Napoleonem. Pozwalają się one zorientować jakim był człowiekiem, poznać jego cechy charakteru. W niektórych przypadkach te cytaty są obszerniejsze niż spotkałem w innych publikacjach. Ma to wpływ na obraz marszałka i jego relacji z otoczeniem. Jednym z przykładów mogą być narzekania na treść biuletynów Wielkiej Armii podczas kampanii 1806 roku. Lannes był przekonany, że jego korpus odegrał w niej decydującą rolę, tak podczas bitwy pod Jeną, gdzie początkowo dźwigał na sobie główny ciężar walki, jak i później podczas pościgu za głównym trzonem armii pruskiej, który ostatecznie doprowadził do kapitulacji pod Prenzlau. Szczególnie rozgoryczony był w tym drugim przypadku, gdy wszystkie laury spadły na Murata. Autor poświęcił też dużo miejsca rozczarowaniu jakie ogarnęło marszałka w związku z intrygami na początku 1807 roku, kiedy w pewnym momencie rozważał odejście ze służby.

Spośród późniejszych epizodów ze zrozumiałych względów uwagę przykuwa bitwa pod Essling, ostatnia w karierze marszałka. Ugodzony kulą armatnią w obie nogi, zmarł kilka dni później po amputacji jednej z nich, z powodu gangreny. Autor opisuje kłótnię Lannesa z marszałkiem Bessiéresem, z którym omal nie zaczęli się pojedynkować dzień wcześniej (rozdzielił ich będący świadkiem całego zdarzenia marszałek Massena), a także znakomite dowodzenie Lannesa pod Essling, które uważa za jedną z najlepszych bitew jaką ten stoczył w swojej karierze. Innym, znaczącym epizodem są gorzkie słowa na temat niekończących się wojen i konieczności zawarcia pokoju, które umierający Lannes miał rzekomo powiedzieć Napoleonowi. Charles A. Thoumas dowodzi, że zdarzenie to jest jedynie legendą i nie mogło mieć miejsca, ponieważ marszałek pod koniec swojego życia, w chwili gdy przybył do niego Napoleon, znajdował się w takim stanie, że nie mógł mówić i ledwo rozpoznawał otoczenie. Nie poświęcono za to wiele miejsca innemu znanemu epizodowi – szturmowi Ratyzbony (to tam padły słynne słowa o marszałku, który zanim został marszałkiem, był grenadierem).

Zbliżamy się do końca, więc tradycyjnie parę słów na temat strony edytorskiej, literówek i spraw z tym związanych. Twarda oprawa, ilustracja na okładce, cytowany przeze mnie wyżej fragment zamieszczony na tylnej okładce – wszystko to bardzo zachęca do sięgnięcia po tę książkę. Niestety, w środku jest już gorzej. Literówki i inne błędy językowe, jak wiemy, zdarzają się niemal każdemu autorowi i wydawnictwu. Jak zawsze, chodzi bardziej o to ile ich jest. W przypadku tej książki mamy ich więcej niż to się średnio zdarza w ostatnich czasach w publikacjach Napoleona V. Tu i ówdzie widoczne są też wyraźne problemy na poziomie składni i ogólnej logiki tekstu. Co najmniej w części wynika to z tłumaczenia. Dotyczy to w kilku przypadkach dłuższych fragmentów, więc pozwolę sobie darować ich cytowanie i szczegółowe roztrząsanie. Odnośnie jakości tłumaczenia, moją uwagę zwrócił fragment na stronie 14 (pogrubienie moje): Nagle pojawił się parlamentarzysta z prośbą o zawieszenie broni. Rozumiem, że chodziło tutaj o parlamentariusza…

Podsumowując, zacznę od tego, że książka trochę trąci myszką, a przynajmniej takie sprawia wrażenie. Zadbanie bardziej o tekst od strony edytorskiej przyczyniłoby się prawdopodobnie do tego, że wrażenie to choć częściowo by znikło. Samo dzieło Charlesa Antoine’a Thoumasa, w jakiejś mierze ze względu na przyjęte przez niego założenia, na pierwszy rzut oka wydaje się nietypowe. Miała to być biografia, ale autor starał się nie eksponować wątków biograficznych. Marszałek Lannes miał w swojej karierze tyle chwalebnych epizodów, że nawet przy takim skromnym ujęciu, starającym się nie wysuwać go na plan pierwszy, i tak w kluczowych momentach promieniuje całą siłą swojej osobowości. Z drugiej strony, w sytuacji gdy autor skupia się na ogólniejszym opisie wydarzeń, książka zaczyna przypominać publikację przekrojową o epoce napoleońskiej, a przynajmniej sprawia takie wrażenie, i w tej kategorii w konfrontacji z obecnym stanem wiedzy i przy swojej widocznej tu i ówdzie lakoniczności nie wypada dziś tak dobrze. Najważniejsze jest jednak to, że książka pokazuje jakim człowiekiem i jakim dowódcą był marszałek Lannes. O tyle autorowi udało się osiągnąć swój cel. Nie jestem w stanie polecać tej publikacji wszystkim. Z pewnością, jeśli ktoś interesuje się bitwami, w których głównodowodzącym był Lannes, bądź w których odegrał on znaczącą rolę, czy też interesuje się jego osobą, będzie to dla niego ważna lektura. Nieraz decyzje podejmowane na polu bitwy potrafimy lepiej zrozumieć, gdy spojrzymy na nie przez pryzmat osobowości dowódcy. Ta książka, moim zdaniem, daje takie spojrzenie, i na tym polega dla mnie jej wartość.

Autor: Raleen

Opublikowano 09.03.2016 r.