Obcy (Gambit)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Gra „Obcy” (autor: Artur Górski, grafika: Jerzy Kurczak, wydawca: Gambit) wydana została w pierwszej połowie lat 90-tych. Inspiracją do jej stworzenia był oczywiście film science-fiction o tym samym tytule, a konkretnie jego część druga – „Obcy – decydujące starcie” (reż. James Cameron), do którego gra nawiązuje. Fabuła pierwszej części „Obcych” przenosi nas w czasy odległej przyszłości. Na przemierzającym przestrzeń międzygwiezdną statku kosmicznym USCSS Nostromo przez przypadek zagnieżdża się tytułowy Obcy, przywieziony promem z pobliskiej planety przez członków załogi, wysłanych tam w związku z tajemniczym sygnałem odbieranym przez statek. Jak to zwykle bywa, na statek trafia podejrzane coś, które dzielna załoga postanawia zbadać. Nieświadomi tego co ich czeka ludzie, przez swoją nieroztropność doprowadzają do uaktywnienia się nowej formy życia i tracą nad nią kontrolę. Stwór zabija kolejnych kosmonautów. Tak kończy się część pierwsza. Część druga, w ocenie wielu najlepsza z całej serii, zaczyna się od tego, że w przestrzeni zostaje odnaleziona dryfująca tam od 57 lat kapsuła ze statku, który wcześniej był obiektem inwazji Obcego. Okazuje się, że nie wszyscy zginęli. Przeżyła, w stanie hibernacji, jedna kobieta – Ellen Ripley. Początkowo nikt nie chce uwierzyć w jej opowieści o Obcym, jednak wkrótce utracony zostaje kontakt z jedną z planet, znajdującą w rejonie, gdzie wybuchł statek Nostromo. Grupa marines, do której dołącza Ripley, dostaje zadanie zbadania co się tam stało. Gdy docierają na planetę, okazuje się, że wszyscy koloniści, którzy tam byli, zostali zabici, a na planecie spotykają już nie jednego, ale wielu obcych. Nie pozostaje im nic innego jak rozpocząć z nimi walkę… Po drodze często pojawia się w tego rodzaju filmach wątek walki w obronie naszej cywilizacji. Okazuje się, że z zarażonej bazy/statku/planety tytułowe złe stworzenie czy też stworzenia chcą przedostać się na Ziemię, by na niej siać zniszczenie, i jeśli nie zostaną w jakiś sposób unieszkodliwione, dojdzie do wielkiej tragedii.

Jak widać, w grze przypadnie nam nie lada zadanie. Ale w końcu nie po to sięgamy po gry planszowe, by zadowalać się podrzędnymi rolami. Zanim jednak zostaniemy bohaterami, trzeba zapoznać się z instrukcją. Nie wydaje się to zadaniem trudnym w porównaniu z wyzwaniami, jakie nas czekają w starciu z obcymi. Reguły liczą sobie 4 strony i są dość proste, w większości intuicyjne. Mechanika gry opiera się na naprzemiennych fazach dwóch stron: wyprawy, której celem jest unicestwienie królowej obcych i tym samym uniemożliwienie im rozmnażania się, oraz obcych, których celem jest zabicie wszystkich członków wyprawy. Ta ostatnia składa się z sześciu postaci (pięciu ludzi i jeden android). Każdą z nich kierować może jeden gracz, co za tym idzie w rozgrywce po stronie wyprawy może uczestniczyć do 6 graczy. Może oczywiście brać udział mniejsza ich liczba, może też całą wyprawą kierować tylko jedna osoba. Obcych kontroluje zawsze jeden gracz, w związku z czym w grze uczestniczy w sumie 2-7 graczy. Obie strony wykonują swoje akcje naprzemiennie. Podczas fazy wyprawy każdy z jej członków ma określony limit punktów ruchu, wykorzystując który może poruszać się oraz wykonywać inne akcje (strzelać, podnosić i wyrzucać przedmioty itp.). Walka jest częścią ruchu i jest rozgrywana w jego trakcie. Analogicznie przeprowadzają swoje akcje obcy, z tym, że w ich przypadku podczas każdej fazy zachodzi jeszcze wylęganie. Gracz kierujący obcymi rzuca jedną kostką, a wynik wskazuje ilu obcych i o jakiej sile może wprowadzić do gry. Nowi obcy pojawiają się w wyznaczonych miejscach, stanowiących ich wylęgarnie. Jeśli zabita zostanie królowa obcych, nie mogą się oni już wylęgać. Gracz kierujący nimi może wówczas doprowadzić co najwyżej do remisu, jeżeli wyeliminuje wszystkich członków wyprawy (zgodnie z warunkami zwycięstwa, aby wygrać, gracz kierujący ludźmi musi zabić królową obcych i dotrzeć wszystkimi członkami wyprawy do części statku stanowiącej lądowisko).

Plansza do gry przedstawia dawną bazę ludzi na opanowanej przez obcych planecie. Dzieli się ona na pomieszczenia, które połączone są korytarzami oraz kanałami wentylacyjnymi. Te ostatnie są miejscem szczególnie przyjaznym dla obcych, gdyż stojąc w nich mogą się oni przeobrażać (połączenie dwóch obcych w celu stworzenia obcego o większej sile, stanowiącej sumę sił łączących się obcych) oraz podwajają swoją siłę w walce. Pola planszy są w większości kwadratowe, z wyjątkiem pól pomieszczeń, które są heksagonalne.

Grafika planszy, jak i grafika innych elementów gry (kart rozkazów, kart postaci, żetonów przedmiotów) jest w mojej ocenie zadowalająca, chociaż dziś już nieco przestarzała. Dają się zauważyć nawiązania do „Magii i miecza”:
1) Napotykamy analogiczne jak w „Magii i mieczu” obrazki-wkładki symbolizujące postacie, umieszczane w plastikowych podstawkach, które pełnią rolę pionków.
2) Podobne są też w wyglądzie karty członków załogi, przypominają z daleka występujące w „Magii i mieczu” karty Poszukiwaczy.
3) Wzór na rewersach kart zadań pod względem graficznym przypomina wzór z kart Przygód występujących „Magii i mieczu”.

Dużą rolę podczas rozgrywki odgrywają różnego rodzaju przedmioty: broń (karabiny, pistolety, miotacze płomieni), granaty (umożliwiają zniszczenie na raz kilku obcych stojących na sąsiednich polach), materiały wybuchowe (umożliwiają wysadzanie korytarzy bazy), skafandry (umożliwiają wychodzenia poza bazę przez śluzy), dyskietki (służą do odczytywania różnych danych z komputera i realizacji zadań umożliwiających zabicie królowej obcych), podzespoły (służą do naprawiania różnego rodzaju urządzeń, głównie podczas wykonywania zadań), kanistry z benzyną (umożliwiają uruchomienie i wykorzystywanie transportera, którym można się następnie poruszać po bazie nie będąc atakowanym), pakiety medyczne (jedna z postaci – android Bishop, może leczyć rany członkom wyprawy i przywracać im w ten sposób pełną siłę). Przedmioty umożliwiają skuteczną walkę z obcymi. Liczba niektórych spośród nich jest ograniczona. Postacie na ogół nie dysponują nimi od początku gry, ale pobierają je w trakcie rozgrywki z różnego rodzaju porozrzucanych po całej planszy magazynów.

Przedmioty występujące w grze przenoszą nas nie tylko w klimat filmów z serii „Obcy”, ale i w klimat czasów… kiedy gra została wydana, choć tego ostatniego młodsi niestety czuć nie będą. I tak główną rolę odgrywają w grze dyskietki. Jako żywo przywołuje to we mnie wspomnienia pierwszego komputera, pierwszych gier komputerowych i okresu rozwoju informatyki, kiedy to właśnie dyskietki służyły jako najpopularniejszy nośnik informacji. Ta gra ma więcej takich akcentów.

Każda z postaci może przenosić do 3 przedmiotów. Oddano to za pomocą 3 pól na karcie postaci, symbolizujących 3 kieszenie. Gracz, biorąc jakiś przedmiot, kładzie jego żeton na jednym z ww. pól karty postaci i dopóki się on tam znajduje, może z niego korzystać. Poza tym karty postaci służą do zaznaczania ran i ustalania aktualnej siły postaci oraz znajduje się na nich opis przedmiotów, z którymi postać rozpoczyna grę, jej specjalnych zdolności oraz ograniczeń, jakie posiada. I tak np. Bishop nie może w ogóle używać broni, ale za to jako jedyny może używać pakietów medycznych i za ich pomocą leczyć rany pozostałych członków wyprawy.

Walka z obcymi przedstawiona została dosyć prosto. Jeśli szukać najsłabszych elementów gry, jest nim właśnie ona. Ludzie mogą atakować obcych, w tym atakować na odległość (3-4 pól), strzelając do nich z posiadanej broni. Procedura polega na sumowaniu siły postaci (wyjściowa siła postaci to 3-5 punktów) z siłą broni (2-4) i odejmowaniu od niej siły obcego (1-4), rezultat sprawdza się w dość prostej tabeli. Do ostrzału zużywa się magazynki amunicji, które trzeba uzupełniać we właściwych magazynach. Do jednej walki możemy użyć więcej niż jednej jednostki amunicji i wtedy siłę broni użytej do walki mnożymy jeszcze przez liczbę użytych jednostek amunicji, co na ogół będzie skutkowało całkowitym rozstrzelaniem obcego. Efektami walki są straty punktów siły przez obcych oraz przez postacie (tylko przy walce bezpośredniej), a także wycofanie pokonanego. Obcy atakować mogą tylko gdy znajdują się na sąsiednich w stosunku do postaci polach. Maksymalna siła jednego obcego wynosi 4, a z jednego pola atakować może tylko jeden obcy. Ponadto, mogą oni oczywiście atakować wspólnie – wtedy sumują swoje siły.

Obcy nie są więc w walce tak groźni i przerażający jak by się mogło wydawać. Ich szansą mogą być ograniczone zapasy amunicji członków wyprawy, bo żeby użyć broni, trzeba mieć do niej amunicję. Po drugie, mogą zagrozić ludziom, gdy ci rozdzielą się. Dopóki wyprawa porusza się razem i w jednym miejscu znajduje się kilka postaci posiadających broń i amunicję do niej, obcy nie za bardzo mają szanse cokolwiek im zrobić. Odnośnie reguł walki zabawny wniosek można z nich wyciągnąć o tyle, że autor nie doprecyzował, czy ludzie mogą atakować obcych wręcz, bez użycia broni. Nie zakazano tego, a ponieważ siła większości członków wyprawy jest równa sile najsilniejszych obcych, nie jest to wątpliwość jedynie teoretyczna.

Gra ma dwa warianty zwycięstwa: można się umówić na wykonanie ściśle określonej liczby zadań, których zrealizowanie automatycznie oznacza śmierć królowej obcych, bądź przyjąć wariant z elementem losowym: wyprawa po wykonaniu każdego zadania może próbować zabić królową obcych; rzuca w tym celu kostką, jeśli wypadnie liczba oczek mniejsza bądź równa liczbie wykonanych zadać, królowa zostaje zabita, jeśli nie, wyprawa „traci” wszystkie wykonane zadania. Podjęcie próby wiąże się więc dla wyprawy z ryzykiem, bo jeśli się nie uda, trzeba będzie wszystko zaczynać od początku.

Wykonywanie zadań polega na tym, że gracz (gracze) kierujący wyprawą najpierw wchodzi jedną z postaci na pole stanowiące magazyn podzespołów, po czym pobiera stamtąd dyskietkę, z którą następnie udaje się do komputera w celu odczytania zadania. Gdy tam jest, ciągnie jedną z kart zadań, na których znajdują się różnego rodzaju rozkazy do wykonania. Najczęściej rzecz sprowadza się do naprawienia czegoś, dostarczenia gdzieś jakiegoś przedmiotu itp. Wszystkie zadania mają jedną cechę wspólną – zmuszają do chodzenia po całej bazie, często z jednego jej krańca na drugi. Podczas tych przemarszów obcy będą szukać sposobności do zaatakowania członków wyprawy, zwłaszcza jeśli ci podzielą się na kilka grup. Jednocześnie nie można wykonywać więcej niż trzech zadań. Po wykonaniu zadania gracz kierujący wyprawą pokazuje graczowi kierującemu obcymi kartę zadania, która do tego czasu pozostaje dla tego ostatniego tajemnicą, a następnie obaj sprawdzają czy zadanie zostało wykonane prawidłowo.

Ogólnie odnoszę wrażenie, że szanse na zwycięstwo w grze przechylone są na korzyść wyprawy. Obcy wylęgają się dość powoli, przybywa ich co turę w tempie wyznaczanym przez pojedynczy rzut K6. W grze są wolniejsi i słabsi od członków wyprawy. W konfrontacji z całą, zgromadzoną w jednym miejscu wyprawą za bardzo nie mają szans. A przecież grający ludźmi nie musi rozdzielać postaci. Do tego ci ostatni posiadają takie bronie jak granat, który umożliwia eliminację za jednym razem większej liczby obcych. Z kolei ładunek wybuchowy umożliwia odgrodzenie się od atakujących obcych, gdyby wyprawa nie mogła już sobie inaczej poradzić. Najlepszym środkiem, jakim dysponuje wyprawa jest transporter, który umożliwia poruszanie się po bazie szybko, na znaczne odległości, i co najważniejsze uniemożliwia obcym atakowanie wyprawy. Sądzę, że w pędzie do zrównywania szans obu stron, autor nieco przeholował. Mimo to gra odznacza się dużą grywalnością i niesamowitym klimatem. Całość rozegrać można w 1-1,5 godziny, przez co granie nam się nie dłuży. Ambitnym graczom polecam grę na zmodyfikowanych zasadach, np. przyjęcie, że obcy rzucają za wylęganie dwoma kostkami, a nie jedną, jak to przewiduje pierwotna wersja zasad gry, bądź wyznaczenie wyprawie dużej liczby zadań do wykonania. Modyfikacje te są łatwe do wprowadzenia i umożliwiają znakomite stopniowanie poziomu trudności, co też stanowi swego rodzaju zaletę „Obcych”.

Dyskusja o grze na FORUM STRATEGIE

Autor: Raleen
Zdjęcia: Raleen

Opublikowano 04.12.2007 r.

Poprawiony: wtorek, 21 stycznia 2020 15:12