Szypka i Plewna 1877

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Bogusław Brodecki
Wydawca: Bellona
Seria: Historyczne Bitwy
Rok wydania: 2010
Stron: 252
Wymiary: 19,4 x 12,5 x 1,5 cm
Oprawa: miękka
ISBN: 978-83-11-11722-8

Recenzja
Wiek XIX to szczyt rozwoju imperiów kolonialnych. Ich wpływy sięgają coraz dalej, a ich interesy stają się globalne w stopniu do tej pory niespotykanym. Jednym z takich mocarstw była w tym okresie Rosja. Wśród jej licznych kierunków ekspansji ważną rolę odgrywał kierunek południowo-zachodni. Od dawien dawna tradycyjnym przeciwnikiem imperium Romanowów była tutaj Turcja. W XIX wieku imperium Ottomanów, zwane w tamtej epoce „chorym człowiekiem Europy”, zaczyna coraz bardziej podupadać. Słabości Turcji towarzyszy odrodzenie narodów znajdujących się od wielu wieków pod jej jarzmem. Serbowie, Czarnogórcy, Bułgarzy, Rumuni, a także Grecy, którzy dzięki wsparciu mocarstw zachodnich już wcześniej uzyskali niepodległość, coraz śmielej występują przeciwko tureckiemu panowaniu. Ich naturalnym sojusznikiem w walce z Ottomanami staje się Rosja. Tak misja narodowowyzwoleńcza na Bałkanach znalazła idealne połączenie z dążeniami rosyjskiego imperializmu. Głównym celem tego ostatniego było opanowanie Stambułu i cieśnin łączących Morze Czarne z Morzem Śródziemnym, co stworzyłoby nowe możliwości dla floty rosyjskiej. Marzenie carów by przekształcić Morze Czarne w wewnętrzne morze rosyjskie okazało się jednak trudne do ziszczenia ze względu na interesy pozostałych mocarstw, które wolały mieć w tym rejonie świata słabą, niesamodzielną Turcję niż konkurenta w postaci Rosji.

Książka Bogusława Brodeckiego Szypka i Plewna 1877 przedstawia jeden z decydujących epizodów w wielowiekowych zmaganiach Rosji i Turcji. Wojnę, w której poza dwoma głównymi adwersarzami pojawiają się późniejsi gospodarze ziem, gdzie toczono walki, czyli Bułgarzy, a także Rumuni i inne narodowości bałkańskie cierpiące pod panowaniem tureckim. Wojna ta jest z wielu względów ciekawa. Przede wszystkim jako starcie nowego ze starym. Nowa jest broń jaką posługują się oddziały obu stron. Pojawiają się nowoczesne karabiny. Piechota rosyjska walczy wyposażona w karabiny Krnek M1857/1867 i Berdan I, zaś turecka w znakomite Peabody-Martini i Snider (kawaleria oraz część piechoty w Plewnie używała Winchesterów). Strona turecka miała widoczną przewagę w jakości posiadanej broni strzeleckiej. Na polach bitew pojawia się stosunkowo nowoczesna artyleria, która podobnie jak broń ręczna jest w stanie zadać poważne straty nacierającym. Stara jest natomiast taktyka dowódców ją stosujących. Nawet wybitni dowódcy rosyjscy, jak sławny dzięki dokonaniom w tej wojnie gen. Michał Skobielew, nie potrafią oderwać się od przyzwyczajeń i metod prowadzenia walki, których nauczyli się w młodości. Obserwujemy więc np. ataki zwartych kolumn, niczym w epoce napoleońskiej, prowadzone z rozwiniętymi sztandarami i muzyką, załamujące się pod ostrzałem ukrytego w umocnieniach przeciwnika. Często dopiero po rozbiciu kolumny żołnierze rozpraszają się, tworząc tyralierę, i w tym szyku, mimo poniesionych strat, okazują się skuteczniejsi niż w zwartej formacji. Nie wpływa to jednak na zmianę taktyki i inni dowódcy, a zdarza się, że i ci sami, jak tylko mają taką możliwość, nadal wolą atakować „po staremu”.

Stare towarzyszy nowemu również na wyższych szczeblach decyzyjnych. Odważne koncepcje rosyjskiego ministra wojny Dymitra Milutina i nowe idee narodowowyzwoleńcze zderzają się ze starymi problemami logistycznymi i organizacyjnymi armii rosyjskiej, jakie przewijały się w całej jej historii, gdy tylko przyszło jej prowadzić operacje ofensywne poza własnym terytorium państwowym. Jak zwykle, w decydujących momentach Rosjanom brakuje żywności i amunicji, a carski żołnierz swoją dzielnością i determinacją musi nadrabiać nieudolność dowódców. Szczęśliwie dla Rosjan także po stronie tureckiej, jeśli chodzi o poziom kadry dowódczej, na ogół nie było lepiej, a często jeszcze gorzej. Zdarzały się oczywiście wyjątki, ale stanowiły one jedynie potwierdzenie reguły. Inna cecha tej wojny, to chwiejna postawa dowództw. W sztabach po obu stronach frontu euforia z powodu chwilowych sukcesów dość łatwo przechodzi w czarną rozpacz i skrajnie pesymistyczne oceny własnych możliwości.

Tym co, patrząc ze strony rosyjskiej, było w tej wojnie wyjątkowe, w porównaniu z tyloma innymi konfliktami toczonymi przez Rosję, jest wsparcie miejscowej ludności, z jakim spotkała się armia rosyjska. Swoim zaangażowaniem Bułgarzy potrafili zniwelować wiele typowych słabości rosyjskiego systemu militarnego. I tak, miejscowa ludność w razie potrzeby zaopatrywała rosyjskich żołnierzy i czyniła to chętnie. Również chętnie udzielała im schronienia. Cywile z poświęceniem potrafili sami dostarczać żywność na linię frontu, oddawać własne środki transportu (wozy). Oddawali też Rosjanom bardzo cenne usługi wywiadowcze. Dzięki Bułgarom armia rosyjska, o ile tylko dowódcy odpowiednio potrafili z tego korzystać, była doskonale zorientowana w położeniu i siłach przeciwnika, mimo że przez całą wojnę jej wywiad pracował fatalnie. Wkraczające na ziemie bułgarskie oddziały rosyjskie były witane kwiatami. Sami Bułgarzy sformowali oddziały ochotnicze, które walczyły wspólnie z Rosjanami. Niekiedy te dodatkowe atuty miały decydujący wpływ na przebieg walk, jak w trzeciej bitwie na Szypce. Rosjanie cały czas występują więc w roli autentycznych wyzwolicieli. Zupełnie inaczej niż w Polsce i tylu innych wojnach zaborczych. Zupełnie inaczej niż jesteśmy do tego przez naszą narodową historię przyzwyczajeni!

Tytułowe Szypka i Plewna zostały wybrane nie bez powodu. To wokół tych punktów toczyły się główne zmagania obu stron. Choć sama wojna nie była długa i teoretycznie obie strony manewrowały na dużym obszarze, to właśnie w tych miejscach najwięcej się działo. Na nich też skupia się uwaga autora (pomija on całkowicie teatr kaukaski oraz działania prowadzone w rejonie tzw. czworoboku twierdz tureckich nad wybrzeżem Morza Czarnego). Zdobycie, a później obrona przez Rosjan Przełęczy Szypczeńskiej stanowiły najdramatyczniejsze epizody wojny. Z kolei działania pod Plewną, gdzie pod koniec doszło do walk pozycyjnych, przypominających o kilkadziesiąt lat późniejsze zmagania okopowe z czasów I wojny światowej, i gdzie ostatecznie otoczono armię Osmana-paszy, zdecydowały o wyniku wojny.

W przypadku recenzowanej książki wybór tytułu w połączeniu z opisywanymi wydarzeniami jest wyjątkowo udany i uważam to za największą jej zaletę. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż w wielu publikacjach w serii „Historyczne Bitwy” obok właściwej części, poświęconej historii opisywanej bitwy czy wojny, mamy obszerne wstępy, wprowadzenia, opisy sytuacji politycznej i wiele innych podobnych elementów. Nieraz wszystkich tych „dodatków” bywa tak dużo, że właściwa zwartość merytoryczna książki dosłownie w nich tonie. Często książka nie może się wydobyć z tej otoczki. Niekiedy, zwłaszcza w przypadku dawniejszych konfliktów (średniowiecznych czy starożytnych), dla których nie mamy zbyt wielu danych historycznych, autora można usprawiedliwiać. Co innego w odniesieniu do epok bliższych nam czasowo. Książka Bogusława Brodeckiego jest pod tym względem na tle serii wyjątkowa. Mówiąc krótko, tutaj autor cały czas pisze o działaniach wojennych. Nawet jeśli pojawiają się drobne wtręty polityczne, to cały czas bez cienia wątpliwości poruszmy się w obrębie historii wojen i wojskowości. W zasadzie nie znajdziemy tu żadnych „wypełniaczy”.

Można powiedzieć, że autor miał ułatwione zadanie, bo bitew o Szypkę było trzy, a pod Plewną w zasadzie cztery. Jest więc o czym pisać. Jak wiadomo, HB-ki mają ograniczoną objętość, mimo to w swojej publikacji udało się Bogusławowi Brodeckiemu dobrze pokazać i walki na poziomie taktycznym i działania na poziomie operacyjnym, łącznie z problemami natury logistycznej, zagadnieniami dotyczącymi dowodzenia czy uwarunkowaniami politycznymi. Książka jest pod tym względem kompletna i czytelnikowi, który wcześniej niewiele wiedział o tym konflikcie (albo nic nie wiedział) przedstawia dość spójny i wyczerpujący jego obraz (na ile tego typu publikacja popularnonaukowa może być wyczerpująca). Przedstawiono całą wojnę, od początku do końca, i nic ponadto. Skupiono się na działaniach wojennych i tytułowych bitwach, w ten sposób, że mimo kreślenia jednocześnie ogólnego obrazu wojny, udało się przedstawić to co działo się tam na dole, gdzie czasami postawa pojedynczych kompanii i dowódców decydowała o sukcesie bądź porażce całego zgrupowania. Tyle o głównej, w moim odczuciu, zalecie.

Pora na parę słów o słabych stronach. Książka po raz pierwszy ukazała się w 1986 roku, a więc jeszcze za poprzedniego ustroju. Niestety, mimo zmiany ustroju, jest to nadal w niej widoczne. Szczególnie na s. 152-153, gdzie znaleźć można następujące zdanie:
Bohaterska obrona Szypki czczona jest w Związku Radzieckim i w Bułgarii jako symbol tradycyjnej przyjaźni narodów tych krajów.
Żeby nie było wątpliwości – powyższe zdanie znajduje się w posiadanym przeze mnie egzemplarzu wydanym w roku 2010, a więc niemal 20 lat po upadku Związku Radzieckiego. W całym tekście przewijają się też radzieccy historycy i cytaty z ich dzieł, przy czym niekiedy można odnieść wrażenie, że podkreślanie ich radzieckości miało uwiarygodnić w oczach czytelnika (i być może cenzury, która przecież w 1986 r. jeszcze istniała) prezentowane w książce tezy.

Książka napisana została w duchu przyjaźni narodów słowiańskich. Autor delikatnie sympatyzuje z jedną ze stron, nietrudno się domyślić z którą. Nie wpływa to jednak moim zdaniem na jakiś wyraźniejszy brak obiektywizmu. Widać to m.in. przy ocenie rosyjskich oficerów i sposobu sprawowania przez nich dowództwa czy przy ocenie rosyjskiego sposobu prowadzenia wojny. Po stronie tureckiej z wysoką oceną spotkał się wspominany już wcześniej Osman-pasza, obrońca Plewny. Począwszy od pierwszych epizodów wojny, znajdziemy za to wiele peanów pod adresem rosyjskich żołnierzy. W części są one uzasadnione. Inna sprawa, że patrząc na całą wojnę, wydaje się, że Turcy po prostu nie byli dla Rosjan równorzędnym przeciwnikiem – przynajmniej takie wrażenie można odnieść na podstawie lektury książki – i nie chodzi tu tylko o ogólną przewagę liczebną armii rosyjskiej w stosunku do tureckiej.

Na samym końcu, po opisie rokowań pokojowych i działań dyplomatycznych, które ostatecznie doprowadziły do tego, że Rosję pozbawiono części owoców zwycięstwa, znajdziemy rozdział o Polakach walczących w wojnie rosyjsko-tureckiej 1877-1878 r. Ze zrozumiałych względów autor skupia się na Polakach walczących po stronie rosyjskiej, których po prostu było więcej. Wspomina jednak także o tych, którzy w tym konflikcie stanęli po stronie Turcji. W wielu książkach bywały dawniej (i nadal bywają) tego typu rozdziały, odznaczające się na ogół trochę stereotypowym ujęciem tematu. W recenzowanej książce zwróciła moją uwagę refleksja autora nad tym na ile opisywani przez niego oficerowie rosyjscy mający polskie korzenie nadal czuli się Polakami. Autor sformułował swoje uwagi w związku z osobą Dymitra Nagłowskiego, szefa sztabu zgrupowania gen. Hurki podczas walk na szosie brzeskiej. Ostatecznie Nagłowski podczas tej wojny dosłużył się stopnia generała. Przełożeni i koledzy oficerowie wiedzieli, że miał on polskie korzenie, ale jednocześnie we wspomnieniach jeden z nich (w tym przypadku był to płk Piotr Parensow, szef wywiadu) daje obszerną charakterystykę tego oficera, z której wynika, że owej polskości niewiele w nim zostało. Bardzo mi się podoba taki zdrowe, krytyczne podejście. Sądzę, że jest ono godne polecenia przy wszelkich próbach poszukiwania polskich bohaterów w obcych mundurach. Najkrócej mówiąc, zmierzam do tego, że nie powinno się ich szukać na siłę.

Parę słów o tym jak książkę się czyta i o stronie edytorskiej. Od strony czytelniczej Szypka i Plewna 1877 wypada bardzo dobrze. Mamy tu właściwie wszystko, co powinna mieć dobra książka. Jest dramatyzm, są nagłe zwroty akcji, jest logiczny wywód, zachowujący ciągłość i stanowiący pewną całość. Dramatyzm można poczuć zwłaszcza przy opisie trzeciej bitwy o Szypkę, gdzie Rosjanie są o włos od załamania i całkowitej klęski, ale w ostatniej chwili przybywają im posiłki, co zmienia układ sił i wlewa nowego ducha w walczące oddziały. Równie dramatycznie wyglądają zmagania w trzeciej bitwie pod Plewną. Autor koncentruje uwagę na odcinku, gdzie dowództwo sprawował gen. Skobielew. W związku z tym, że książka opisuje nie pojedynczą batalię, ale całą wojnę, obserwujemy zarówno zwycięstwa, jak i porażki obu stron. Od strony edytorskiej (proste błędy, literówki itp.) dzieło Bogusława Brodeckiego jest bez zarzutu. Pochwalić, zwłaszcza na tle innych HB-ków, wypada mapki na końcu książki. Szkoda, że nie ma ich więcej – do każdej z tytułowych bitew. Innym plusem, jeśli chodzi o dodatki, jest krótki indeks najważniejszych nazw geograficznych, w różnych językach.

Podsumowując, jest to bardzo dobrze napisana książka, a jej jedynymi wadami są pewne naleciałości związane z czasem kiedy pojawiło się jej pierwsze wydanie (1986 r.) i ukazywanie historii w duchu przyjaźni narodów słowiańskich. Gdyby nie wspomniane drobne słabości, można by ją zaliczyć do najlepszych publikacji w serii „Historyczne Bitwy”. Książka z powodzeniem przybliża czytelnikowi wojnę rosyjsko-turecką 1877-1878, temat u nas mało znany i mało popularny.

Autor: Raleen

Opublikowano 06.11.2015 r.