Ostatnie imperium. Historia upadku Związku Sowieckiego

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Serhii Plokhy
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Wydawca: Znak Horyzont
Rok wydania: 2015
Stron: 622
Wymiary: 23 x 16 x 3 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-240-3079-8

Recenzja
Najnowsza publikacja wydawnictwa Znak Horyzont autorstwa Serhii Plokhy’ego została oryginalnie wydana w 2014 roku w Stanach Zjednoczonych. Omawiana w niniejszej recenzji pozycja to pierwsze polskie wydanie. Już sama okładka wygląda zachęcająco: przewrócony pomnik Lenina, a w tle łąka i oddalone zabudowania zapewne jakiejś wsi. Tytuł w zasadzie wyjaśnia czego będzie dotyczyła treść książki. W oryginale użyto określenia „final days”, co należałoby tłumaczyć jako „ostatnie dni”. W polskiej edycji ta fraza została zastąpiona sformułowaniem „historia upadku”, co moim zdaniem jest pojęciem możliwie szerszym niż to w angielskojęzycznym oryginale. Również z tekstu na tylnej okładce czytelnik może się dowiedzieć, że książka będzie dotyczyć ostatnich pięciu miesięcy funkcjonowania Związku Sowieckiego. Uważam więc, że tytuł polski został trochę przekombinowany, a użycie oryginalnego sformułowania byłoby bardziej trafne, mając na uwadze prawie 80-letnią historię istnienia Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich (ZSRS). Jest to jednak tak naprawdę szczegół i w zasadzie, jak się okazało, jedna nielicznych kwestii, do których można się było przyczepić.

Tradycyjnie na początku chciałbym przybliżyć sylwetkę autora. Serhii Plokhy (Plokhii) to historyk ukraiński, który w swojej karierze naukowej pracował w licznych ośrodkach akademickich na Ukrainie, w Kanadzie i USA. Obecnie jest on profesorem i wykładowcą na Uniwersytecie Harvarda. Jego zainteresowania skupiają się głównie na historii Ukrainy. Jest on autorem książki Jałta. Cena pokoju, która ukazała się w 2010 roku (rok później w Polsce).

Publikacja została podzielona na sześć zasadniczych części, a w każdej z nich znalazły się po trzy rozdziały. Łącznie rozdziałów jest więc 18, a do tego mamy jeszcze przedmowę oraz wprowadzenie na początku, a także spory epilog na końcu książki. Jeśli chodzi o przedmowę, to została ona przewrotnie zatytułowana „Imperium kontratakuje” i nawiązuje do wydarzeń na Ukrainie z 2013 i 2014 roku. Sama książka Plokhy’ego ukazała się w USA w maju 2014 roku, gdy już kryzys/konflikt na Ukrainie trwał w najlepsze. Poprzez te wydarzenia zainteresowanie Stanów Zjednoczonych po wielu latach przerwy powróciło na obszar dawnego ZSRS. Autor z publikacją swojego dzieła trafił w najbardziej dogodny moment. Dzięki temu mógł pomóc Amerykanom (i nie tylko) zrozumieć wydarzenia mające miejsce na wschodzie Europy. Nawiązanie do ostatnich wydarzeń na Ukrainie jest uzasadnione. W książce zostały bowiem opisane kwestie, które ponad 20 lat temu nie zostały rozstrzygnięte lub zbyt pochopnie rozstrzygnięte (przynajmniej z perspektywy Rosji). Plokhy jednoznacznie widzi pomost między rozpadem ZSRS a działaniami Rosji na Ukrainie. Sam zresztą Władimir Putin podczas aneksji Krymu odwoływał się do wydarzeń z 1991 roku, gdy rozpadł się Związek Sowiecki. W ten sposób uzasadniał on podejmowane przez siebie „kroki”. Imperialne działania Federacji Rosyjskiej (nie tylko względem Ukrainy, ale także innych sąsiadów) są według autora dążeniem do podobnej hegemonii jaką miał ZSRS. Jest to swego rodzaju kontynuacja działań „starego” imperium, jak to uzasadnia autor, i trudno się z nim w tej kwestii nie zgodzić.

We wprowadzeniu autor stawia jedną ze swoich głównych tez: rozpad ZSRS nie był zwycięstwem Stanów Zjednoczonych jak twierdził George H.W. Bush, ówczesny prezydent USA, po opuszczeniu flagi ZSRS na Kremlu 25 grudnia 1991 roku. Plokhy w swojej książce zamierza pokazać, że Bush i jego świta w zasadzie przedłużali istnienie swojego „konkurenta”.

W zasadniczej części książki autor skupił się, jak już wspominałem, na pięciu ostatnich miesiącach istnienia ZSRS. Na ten okres złożyło się kilka ważnych wydarzeń, których opis jest bardzo szczegółowy. Jednocześnie Plokhy przechodzi chronologicznie bardzo płynnie do kolejnych istotnych wypadków. Rozdziały zostały podzielone w ten sposób, że każdy dotyczy poszczególnego zagadnienia, ale są one zgrupowane po trzy w każdej części, ponieważ się ze sobą zazębiają. W każdej z części autor skupia się na konkretnym problemie. Mnie ten podział odpowiada. Nie zamierzam streszczać opisywanego dzieła, ale pragnę wspomnieć, że zostały poruszone najważniejsze kwestie owego czasu. Znajdziemy więc tutaj opis m.in. przebiegu szczytu moskiewskiego z lipca 1991 roku (na którym główną kwestią był układ START), niewola krymska Gorbaczowa i próba odsunięcia go od władzy, ogłoszenie niepodległości przez Ukrainę, walka o wpływy między Gorbaczowem a Jelcynem, próby Związku Sowieckiego do nakłonienia republik do podpisania nowego traktatu, a także ostatnie dni tytułowego imperium, które miały miejsce po grudniowym „słowiańskim” szczycie w Puszczy Białowieskiej, gdzie utworzono Wspólnotę Niepodległych Państw.

Przy każdej okazji autor stara się czytelnikowi przybliżyć głównych bohaterów opisywanych wydarzeń. Do najważniejszych postaci zaliczymy na pewno George’a H.W. Bush’a, Michaiła Gorbaczowa, Borysa Jelcyna, Łeonida Krawczuka, a także innych. Plokhy skrupulatnie opisuje historię swoich bohaterów, przedstawia ich życie prywatne i działalność polityczną. Ważne, że skupia się na istotnych postaciach. Przedstawia na przykład także doradców Gorbaczowa i Bush’a, którzy pojawiają się w książce dość często. Niektórymi nazwiskami, często padającymi jednorazowo, prócz krótkiego opisu „kto to taki”, się nie przejmuje i nie poświęca im większej uwagi. Jest to trafne rozwiązanie, tym bardziej że w publikacji padają dziesiątki różnych nazwisk i w takim gąszczu łatwo byłoby się pogubić.

Przy tworzeniu Ostatniego imperium Plokhy korzystał z wielu źródeł. Są to głównie wspomnienia spisywane przez polityków (m.in. Gorbaczowa, jego żony Raisy, Borysa Jelcyna, George’a H.W. Bush’a i Brenta Scowcrofta, Pawła Pałaszczenki – tłumacza Gorbaczowa, Anatolija Czerniajewa oraz Wadima Miedwiediewa – doradców Gorbaczowa, Jack’a Matlock’a – ambasadora USA w Moskwie, Borysa Pankina – szefa sowieckiego MSZ oraz wielu innych), stenogramy nagrań, rozmów i przemówień, a także służbowe notatki (James Baker), liczne artykuły („The New York Times”, „Time”, „Washington Post”, „Prawda”, „Izwiestia”, „Argumienty i Fakty” i in.) oraz różne opracowania dotyczące omawianego okresu. Sam autor miał również okazję osobiście rozmawiać z niektórymi uczestnikami wydarzeń „tamtych czasów” (m.in. Nicholas Burns – pracownik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA, Łeonid Krawczuk – przewodniczący ukraińskiego parlamentu, Jurij Szczerbak – członek Rady Najwyższej ZSRS, Thomas Simons – zastępca wicesekretarza stanu). Ukraiński historyk miał okazję skorzystać z archiwów rosyjskich oraz amerykańskich (głównie George Bush Presidential Library and Museum, a także archiwa Departamentu Stanu USA). W książce zostało zamieszczone ponad 560 przypisów! Cała bibliografia widnieje właśnie w przypisach dolnych i trochę mi brakuje spisu bibliograficznego umieszczonego na końcu publikacji. Aczkolwiek rozumiem, że stworzenie takiego spisu zajęłoby trochę czasu i co najmniej kilkanaście dodatkowych stron. Wracając do przypisów muszę wspomnieć, że dla każdego rozdziału (nie części) zastosowano oddzielną numerację.

Od strony wydawniczej publikacja stoi na wysokim poziomie. Opasły tom został opatrzony solidną, twardą oprawą. Wychwyciłem jedynie kilka literówek co świadczy o dobrej pracy korektorskiej. Sadzę także, że tłumaczenie stoi na bardzo dobrym poziomie. Ewentualne uwagi co do tłumaczenia lub korekty dotyczą w zasadzie kilku incydentów. Pierwszy to zdanie ze s. 216: „Pańskie mocne oświadczenia wpłynęły na wszystkich z wyjątkiem Kadafiego (ekscentryczny libański dyktator bez ogródek wyrażał poparcie dla puczystów)”. Oczywiście Kadafi był libijskim dyktatorem. Sądzę, że tłumacza zmyliła angielskojęzyczna pisownia tego słowa – „Libyan” (gdyby chodziło o Liban wtedy zapis brzmiałby „Lebanese”). Druga kwestia jest już mniej poważna i dotyczy błędnego podania na s. 46 wieku George H.W. Bush’a, który w 1971 roku miał mieć 45 lat. Jednak Bush urodził się w 1924 roku (informacja ta została podana na stronie wcześniej), więc w 1971 roku kończył 47 lat. Być może to sam autor książki popełnił błąd w podaniu wieku prezydenta USA. Na samym końcu książki znajdziemy przydatny indeks osób oraz spis ilustracji. Ponadto zostały tam umieszczone dwie mapki. Pierwsza prezentuje świat, około roku 1980, z podziałem na NATO i ich zimnowojennych sojuszników oraz ZSRS i jego zwolenników. Druga mapa, moim zdaniem bardziej trafiona i nawiązująca do zawartości książki, to podział ZSRS na republiki i ukazany udział ludnościowy w każdej z nich. Ciekawym dodatkiem są również czarno-białe fotografie zamieszczone w środku. Ukazują one najczęściej polityków i kadry z bardziej znaczących wydarzeń. Należy je traktować jako miłe urozmaicenie tekstu.

Przechodząc powoli do podsumowania muszę przyznać, że książkę czytało mi się doskonale! Zaletą jest tu na pewno bardzo przystępny język autora, podejrzewam też, że duża też w tym zasługa tłumacza. Już od samego początku autor wciąga czytelnika swoją opowieścią. Plokhy w narracji jest szczegółowy, ale bez przesady. Sądzę, że osiągnął w tej kwestii złoty środek i jednocześnie pisze bardzo ciekawie, co nie zawsze łatwo autorowi uzyskać. Narracja jest prowadzona wręcz wzorowo. Historyk pisze rzetelnie podając dużo informacji, w ciągu chronologicznym, czyniąc także czasami dygresje, ale w sposób bardzo przemyślany i zasadny. Dzięki Ostatniemu imperium miałem okazję poznać (wreszcie) prawdziwe okoliczności rozpadu ZSRS oraz transformacji byłych republik sowieckich w państwa suwerenne i niepodległe. Zdarzenia te działy się już co prawda za mojego życia jednak byłem wtedy zbyt młody, aby mieć o tym jakiekolwiek pojęcie. Również mimo, że znałem dalsze losy opisywanej historii, to książce udało się utrzymać, a nawet wzmóc moje zainteresowanie. Autor świetnie dobrał materiały i widać wysiłek włożony w pracę nad nimi. Czuć, że książka została dobrze przemyślana. Szczególnie ciekawe były dla mnie notatki ze spotkań kuluarowych (rewelacyjna Puszcza Białowieska) oraz przytaczane nagrania z rozmów polityków najwyższego szczebla. Autor umiejętnie przybliża zwykłym śmiertelnikom prawdziwą politykę. Jestem przekonany, że to bardzo wartościowa publikacja i mimo że historia najnowsza nie jest moją ulubioną tematyką, to po lekturze Ostatniego imperium z wielkim entuzjazmem przeczytam wcześniejszą pozycję autora: Jałta. Cena pokoju. Recenzowaną książkę polecam zaś każdemu zainteresowanemu historią i to nie tylko tą najnowszą.

Autor: Andrzej Zyśko

Opublikowano 28.09.2015 r.

Poprawiony: niedziela, 24 listopada 2019 09:16