Wrzesień 1939 – nr 1 (model TKS z działkiem 20 mm)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Kilka dni temu w kioskach i salonach prasowych pojawił się długo oczekiwany pierwszy numer gazetki Wrzesień 1939, a wraz z nim model tankietki TKS z działkiem 20 mm. Jak prezentuje się ten najnowszy polski produkt wargamingowy? Dowiecie się z recenzji poniżej.

Rozpoznanie

Wrzesień 1939 to seria gazetek z modelami w skali 1/72 od nowego wydawnictwa First to Fight. Jak nietrudno się domyśleć, traktuje ona o starciach z Kampanii Wrześniowej. Uzupełnieniem serii mają być zasady gry bitewnej, nad którymi pracuje Maciej „xardas” Drążkiewicz, redaktor naszego portalu. Po ukończeniu, reguły mają być dostępne za darmo do pobrania w internecie.

Pierwszy zestaw kosztował 9,98 zł, cena kolejnych ma już wynosić około 20 zł. Do każdego zeszytu dołączony będzie jeden model pojazdu lub 20-24 figurek żołnierzy piechoty. W przypadku bardziej specyficznych oddziałów (moździerze, kawaleria) liczebność będzie inna. Do trzech kolejnych modeli będą dołączone kolejno: Panzer I Ausf. A, ciągnik artyleryjski C2P i czołg dowodzenia Sdkfz 265 (na podwoziu Panzer I B). W dalszych mają się ukazać tankietka TK-3, Panzer I Ausf. B, polska piechota, dowództwo polskiej piechoty oraz samochód pancerny Kfz. 13.

Pakowanie

Pudełko wraz z gazetką zapakowane są w przezroczystym, plastikowym worku. Oprócz tego pudełko jest przylepione do okładki gazetki kulką bardzo lepkiego kleju – tak lepkiego, że z trudem odczepiłem pudełko nie odrywając kawałka okładki, a na dodatek nie udało mi się całkiem oczyścić gazetki z tegoż kleju, w związku z czym nadal od czasu do czasu się do czego przylepia. Mam wrażenie, że była to pewna zapowiedź tego, co czekało mnie dalej.

Z przodu pudełka mamy ładną ilustrację, nazwę pojazdu, logo wydawcy, informację o skali (1/72) oraz liczbie modeli, a także znaczek zapewniający nas o łatwym montażu. Z tyłu pudełka znajdują się rysunki tankietki z czterech stron, lista farb potrzebnych do pomalowania w polskim kamuflażu (według palety Vallejo Game Color), instrukcja złożenia według komputerowego modelu oraz opis pojazdu po polsku, niemiecku i angielsku. Niestety, wersje obcojęzyczne sprawiają wrażenie niedopracowanych, język jest dość sztuczny i zdarzają się błędy: w niemieckiej wersji zabrakło informacji o ilości przenoszonej amunicji do działka, a w angielskiej „uzbrojony w” przetłumaczono dosłownie jako „armed in”, choć poprawna forma to „armed with”.

Po otwarciu pudełka byłem odrobinę zdziwiony, gdy wypadła z niego malutka wypraska. Opakowanie jest na nią stanowczo za duże, ale zakładam, że jego rozmiar jest standardowy i został dobrany z myślą o przyszłych modelach (piechota, a w przyszłości może i Panzer III, IV i 7TP?).

Oprócz wypraski z modelem, w środku znalazła się także plastikowa, zamykana od góry probówka z klejem oraz wykałaczka – niegłupie dodatki, choć o ich przydatności jeszcze wspomnę. Aby nie uszkodziły one modelu, wypraska także została zapakowana w plastikowy woreczek, który moim zdaniem był przesadą, bowiem wszystkie części są w niej dość mocno osadzone (ale ja ogólnie nie lubię nadmiaru opakowań).

Dodatki

Nim przejdziemy do omówienia modelu, przyjrzyjmy się dodatkom (to się nazywa budowanie napięcia).

Gazetka ma zaledwie 12 storn, jest cieniutka i stanowi raczej dodatek do modelu, a nie odwrotnie. Po otwarciu ujrzymy stronę z informacjami o wydawcy, sponsorach i prenumeracie oraz wstęp od redakcji. Dalej mamy krótki wstęp o początku Kampanii Wrześniowej i dwie tabele z ilością pojazdów pancernych służących w armii niemieckiej i polskiej. Kolejne strony zawierają opis konstrukcji tankietki TKS w wersji uzbrojonej w działko 20 mm i jej wykorzystania bojowego. Na marginesach znajduje się skrócone kalendarium Kampanii Wrześniowej (trafił się tam drobny błąd i bitwa o Mińsk Mazowiecki jest wymieniona dwukrotnie).

Opis jest przerwany pośrodku zeszyciku czterema dużymi rysunkami „malowania historycznego TKS”, tymi samymi, co z tyłu pudełka. Obok znajdziemy wykaz farb, krótką instrukcję malowania (dostępną także na stronie internetowej serii), dane techniczne pojazdu oraz informację o barwach wersji zdobycznych, używanych w armiach III Rzeszy, Związku Radzieckiego oraz Węgier. Przyznam szczerze, że do tych opisów brakuje mi ilustracji, choćby z boku (zwłaszcza do „typowego kamuflażu węgierskiego”), które chyba dałoby się jeszcze zamieścić (np. reorganizując położenie wielkich rysunków).

Warto jeszcze zwrócić uwagę na dołączony klej. Cuchnie on niesamowicie, jest to chyba najbardziej śmierdzący specyfik modelarski, z jakim się zetknąłem. Ale jest przecież do klejenia, a nie wąchania. Jak sobie z tym radzić? Na próbkę skleiłem nim dwie części wypraski, a po dwóch godzinach próbowałem je oddzielić. Nie było to trudne – dołączony klej ma mniej-więcej skuteczność kleju cyjanoakrylowego, a nie polystyrene cement z prawdziwego zdarzenia.

Jakość i montaż

Przejdźmy wreszcie do sedna. Model tankietki TKS składa się z 12 części:

  • spodu kadłuba,
  • góry kadłuba,
  • lewy układ jezdny z gąsienicami,
  • prawy układ jezdny z gąsienicami,
  • lufa działka,
  • jarzmo działka (2 elementy),
  • zapasowe koło,
  • wydech,
  • jarzmo przeciwlotniczego karabinu maszynowego,
  • łopata,
  • łom.

Wszystkie części są dobrze przymocowane do wypraski (zapomniałem zrobić jej zdjęcia, za co bardzo przepraszam), czasami aż zbyt dobrze. Gąsienice trzymają się jej w 6 miejscach i mają doczepione dodatkowe 4 kawałki plastiku, a jeśli dodamy do tego biegnącą wzdłuż nich linię podziału formy, mamy przed sobą naprawdę dużo czyszczenia.

Niestety, gorzej jest z lufą, łomem i łopatą. Każda z tych części jest przyczepiona aż w 3 miejscach, a są niesamowicie delikatne i łatwo je połamać podczas czyszczenia (sam złamałem łopatę dwukrotnie). Obawiam się, czy w przyszłości, podczas grania, nie połamię lufy.

Model wykonany jest z ciemnozielonego, umiarkowanie twardego plastiku (cieńsze elementy nawet da się wyginać, ale w końcu się łamią). Za wyjątkiem wspomnianych cieniutkich elementów, cięcie i piłowanie ich nie sprawia większego problemu.

Montaż jest stosunkowo prosty, elementy są dobrze spasowane i w większości przypadków wiadomo, gdzie je przyczepić. Wyjątkiem było jarzmo karabinu p-lot., które ma być umocowane gdzieś na prawym boku, ale rysunki nie pokazują, gdzie dokładnie (na środku, bardziej z tyłu, bardziej z przodu?). Niełatwo było także przyczepić łom i łopatę do przedniej płyty pancerza, ze względu na niewielki rozmiar tych dwóch części. Warto wspomnieć, że nie złożymy tankietki „na sucho”, tak jak modeli Zvezdy do Art of Tactic.

Jednak po uporaniu się z montażem muszę powiedzieć, że to bardzo ładny model. Świetnie prezentują się detale kadłuba ze wszystkimi włazami, kratkami i nitami. Obawiam się nieco, czy te ostatnie nie znikną pod warstwami farby, ale zawsze można je poprawić. Dość skomplikowany układ jezdny także wygląda super, a łopata i łom, choć uciążliwe w montażu, są przyjemnymi dla oka szczegółami.

Mimo to model nie jest pozbawiony błędów, które co gorsza stają się widoczne, gdy spojrzymy na dołączone do niego rysunki. Po pierwsze lufa umieszczona jest centralnie w jarzmie, choć powinna być przesunięta w lewo. Właz dowódcy na modelu jest czteroczęściowy, choć na rysunku widać, że składa się z 3 płyt. Obecność jarzma na przeciwlotniczy kaem jest wątpliwa, bowiem ta wersja tankietki nie posiada kaemu (a działko, zwane czasami najcięższym karabinem maszynowym, jest zbyt ciężkie, by je tam przenieść). Model nie ma także świateł (tylnego i przedniego), które najpewniej musiałyby być osobnymi elementami i uczyniłyby model bardziej skomplikowanym, a na dodatek mogłyby odpaść podczas grania. Brakuje też nitów z boku pancerza, ale to wynika z ograniczeń technologicznych, które można obejść jedynie zwiększając skomplikowanie modelu.

Wreszcie kontrowersyjne jest umieszczenie peryskopu. Na modelu i rysunkach w gazetce oraz na pudełku jest on po środku płyty. Twórcy najpewniej wzorowali się na rysunkach Adama Jońcy z książki „Wrzesień 1939. Pojazdy wojska polskiego”. Jednak na rysunkach z zeszytu Wydawnictwa Militaria poświęconemu tankietce jest on przesunięty w lewo. To, która wersja jest poprawna, pozostawiam większym znawcom ode mnie.

Podsumowanie

Choć do otoczki (gazetka, opakowanie) mam trochę zarzutów, z samego modelu jestem bardzo zadowolony. Pomimo wspomnianych wyżej błędów to bardzo porządny produkt – obawiam się nawet, czy nie zbyt porządny do grania. Jest bardzo ładny i szczegółowy, choć jednocześnie delikatny. Jego montaż (zwłaszcza te narzędzia) wymagają nieco więcej wprawy i mogą wydać się trudne osobom przyzwyczajonym do bardziej uproszczonych zestawów. Z kolei dla modelarzy będzie to całkiem niezła baza do stworzenia pięknego modelu, choć trzeba będzie włożyć w niego trochę pracy.

Model kupiłem czysto kolekcjonersko, ale z zaciekawieniem i pewną dozą niecierpliwości czekam na kolejne.

Dyskusja o modelu na FORUM STRATEGIE

Autor: Sarmor
Zdjęcia: Sarmor

Opublikowano 18.11.2013 r.

Poprawiony: wtorek, 19 listopada 2013 10:35