Studia nad kampanią 1796-1797 we Włoszech

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Jean Colin
Tłumaczenie: Anna Haberko
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2012
Stron: 226
Wymiary: 24,1 x 17 x 2,4 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-61324-55-3

Recenzja
Kampania włoska Napoleona z lat 1796-1797 uchodzi za jedną z najlepszych i najbardziej znaczących w jego karierze. Młody generał po raz pierwszy objął samodzielne dowództwo nad armią i miał szansę pokazać światu co potrafi. Z zadania tego wywiązał się więcej niż dobrze, wprawiając świat i wrogie Francji mocarstwa w zakłopotanie. Czy był to przebłysk geniuszu, czy i na ile szczęśliwy przypadek pomogły Bonapartemu odnieść sukces, a na ile został on wypracowany przez niego samego i stanowił efekt jego metodycznej pracy – to najważniejsze pytania, na które stara się odpowiedzieć w swojej książce „Studia nad kampanią 1796-1797 we Włoszech” francuski generał Jean Colin.

Już w zakończeniu wstępu autor zdradza nam, co go najbardziej interesuje:
Dzisiaj możemy stwierdzić, iż operacja Montenotte tak naprawdę, w swoim ogólnym zarysie i perfekcyjnie dopracowanych szczegółach, była bliźniacza z innymi klasycznymi operacjami, takimi jak Austerlitz. W tym momencie Napoleon był więc u szczytu formy.
Oto temat niniejszego opracowania. Nie znajdziemy w nim kompletnej analizy planów i manewrów wojsk sprzymierzonych, ani nawet bitew spod Montenotte, Dego, Saint-Michel, czy Mondovi, a jedynie szczegóły służące wytłumaczeniu i lepszemu naświetleniu zamysłu francuskiego generała.

Jak widać, autor zdradza też swoją główną tezę, którą będzie starał się zweryfikować w toku wywodów. Nie dajcie się jednak zwieść skromnością Colina odnośnie tego, że książka „nie zawiera kompletnej analizy planów i manewrów, ani nawet bitew…”. Rzeczywiście, jeśli chodzi o sprzymierzonych, jest to prawda, i są oni raczej tłem. Książkę napisano z perspektywy głównodowodzącego armią francuską. Sama analiza bitew, być może niepełna, jest jednak bardzo wnikliwa i zapewne wtedy, gdy książka została napisana (początek XX wieku) z punktu widzenia znawców tematyki i zawodowych oficerów, którzy byli głównymi czytelnikami tego typu literatury, była niekompletna, ale obecnie, z punktu widzenia dzisiejszego, przeciętnego czytelnika literatury historycznej (jeśli można sobie pozwolić na tego typu, nieco abstrakcyjne uogólnienie) ocena będzie już inna.

Jak zostało powiedziane, zasadniczo książka opisuje działania z pozycji głównodowodzącego armią francuską, czyli samego Napoleona. Autor szeroko opiera się na jego siedmiotomowych Wspomnieniach, niejednokrotnie obszernie je cytując. Dzięki temu możemy wprost zapoznać się z myślami i ocenami głównego bohatera tamtych dni. Są one nieraz bardzo szczegółowe, poznajemy wiele niuansów ówczesnej sztuki wojennej i czynników, które skłaniały generała Bonaparte do podejmowania określonych decyzji.

Nie znajdziemy natomiast w tej książce epickich opisów bitew, wspomnień żołnierzy niższych szczebli o bohaterskich wyczynach swoich kolegów czy przewagach ich jednostek nad nieprzyjacielem. Nie ma też żadnych analiz dotyczących uzbrojenia i organizacji oddziałów francuskich, poza podaniem suchych (choć dość szczegółowych) danych dotyczących składu i liczebności armii na każdym etapie kampanii. Autor zagłębia się w te kwestie jedynie, gdy są mu potrzebne do analizy operacyjnej działań. Dane podają liczebność oddziałów do szczebla półbrygady. Dzieło Colina bliższe jest więc żmudnej analizie sztabowej. Obserwujemy ciągle przemieszczające się oddziały obu stron, stopniowe wypracowywanie przez Napoleona przewagi poprzez zastosowanie zasady ekonomii sił, szukanie kluczowego punktu, gdzie nastąpi rozstrzygnięcie, z jednoczesnym baczeniem, by na innych kierunkach, gdzie chwilowo Francuzi są słabsi, nie ponieść klęski. Zachwyt autora nad kolejnymi posunięciami Napoleona jest zachwytem szachisty nad udanie przeprowadzoną kombinacją.

Z powyższego wynika, że nie będzie to pozycja dla wszystkich, ale wbrew pozorom zagłębienie się w analizę działań prowadzoną na takim poziomie także potrafi być pasjonujące. Taką perspektywę wojny miał też Napoleon, który widział ją przede wszystkim ze stanowiska głównodowodzącego armii francuskiej. Cały czas, wielokrotnie, natykamy się na jego myśli i spostrzeżenia, uważnie analizowane przez autora. Były one także badane przez wybitnych teoretyków wojskowości, jak Carl von Clausewitz, z którymi Colin w swoim publikacjach nieraz polemizuje, choć trzeba przyznać, że w tej książce wątki polemiczne nie są tak częste i sprowadzają się głównie do komentowania Clausewitza.

„Studia nad kampanią 1796-1797 we Włoszech” przedstawiają całość działań toczonych w Italii, a pod koniec także na terytorium Austrii, od objęcia przez Napoleona komendy nad Armią Włoch, do podpisania preliminariów pokojowych w Leoben i zawarcia traktatu pokojowego w Campo Formio. Całkiem sporo miejsca poświęcono zagadnieniom dyplomatycznym – na tyle, na ile były związane z działaniami Armii Włoch. Obserwując korespondencję Napoleona z Dyrektoriatem i działania podejmowane przez ten ostatni, wielokrotnie sprowadzające go na manowce, fakt osiągnięcia przez Bonapartego tak wielkich sukcesów można tym bardziej docenić. Dostało się solidnie od autora generałowi Moreau, dowodzącemu wówczas Armią Renu i Mozeli. Colin przedstawia go jako drepczącego cały czas w miejscu i niebędącego w stanie nic uczynić, aby ruszyć do przodu i poprzez ofensywę na swoim odcinku frontu wspomóc działania Armii Włoch. Dużo uwagi poświęcono m.in. możliwości inwazji Tyrolu i wkroczenia do krajów dziedzicznych Habsburgów. Taka szersza perspektywa strategiczna, ukazywanie jak działania innych armii francuskich miały wpływ na możliwości operacyjne Armii Włoch, pozwala zrozumieć wiele posunięć jej dowódcy.

Świetnie uchwycono w książce towarzyszące operacjom napięcie decyzyjne. Niekiedy krok po kroku, „na żywo” możemy śledzić podejmowanie przez Napoleona decyzji, po tym jak spływają do niego kolejne informacje. Obserwujemy cały czas płynną, dynamicznie zmieniającą się sytuację, wojnę w ruchu, gdzie każde posunięcie musi być przemyślane, by nieoczekiwane zrządzenia losu nie pokrzyżowały planów głównodowodzącego. A los potrafił płatać figla i w kilku miejscach Colin pokazuje, że bynajmniej szczęście nie sprzyjało Napoleonowi, zwłaszcza w dalszych fazach kampanii, że pechowe wypadki przydarzały się także jemu. Mimo tego poradził sobie z nimi, dzięki swoim umiejętnościom.

Jak już można się z powyższego zorientować, praca jest miejscami dość szczegółowa – co zwłaszcza dla znawców tematu będzie zaletą. Niestety, tym co może utrudniać pełny odbiór są mapy. Pochodzą one z oryginalnego wydania i część z nich okazuje się mało czytelna. Nie dotyczy to wszystkich. Pozytywny wyjątek stanowi np. mapka do bitwy pod Rivoli. Zastanawiałem się nad tym problemem, bo pojawia się on i jeszcze wielokrotnie będzie się pojawiał w publikacjach wydawnictwa, które często wydaje starsze książki. Patrząc na mapki, które są w tej pozycji, sądzę że wiele im nie trzeba, by zyskały czytelność. Takie zabiegi jak np. zmiana liternictwa czy po prostu precyzyjne narysowanie jeszcze raz tych rysunków, by były one wyraźniejsze, dużo by pomogło. Same w sobie mapki Colina bywają dość szczegółowe, np. pokazują za pomocą kwadracików (zapełnionych i niezapełnionych) położenia wojsk, przy czym każdy kwadracik to określona liczba żołnierzy. Sęk w tym, że miejscami te rysunki są niewyraźne, na tyle, że ciężko jednoznacznie dostrzec, czy np. kwadraciki w danej części mapki są zapełnione, czy nie (czyli, czy są to Austriacy, czy Francuzi). Mam nadzieję, że ta podpowiedź przyda się wydawcy, a w mojej ocenie do szczęścia (czytelnika) dużo tutaj nie trzeba.

Pora na parę słów o jakości wydania, redakcji i korekcie. Tradycyjnie, twarda, lakierowana okładka i dobrej jakości papier sprawiają, że miło taką książkę mieć w swojej kolekcji. Jeśli chodzi o stronę językową, błędy się zdarzają, ale nie są one tak częste i w przypadku tej pozycji nie uderzały mnie po oczach. Z dostrzeżonych, niestety w początkowej partii tekstu w kilku miejscach nie przetłumaczono na polski nazwy miasta (i kluczowej wówczas twierdzy) Mantua, podczas gdy w dalszej części jest ona pisana po polsku.

Podsumowując, dla osób poszukujących w książkach epickich opisów walk i szczegółów ich dotyczących (zwłaszcza w odniesieniu do niższego szczebla działań wojennych) nie będzie to właściwa pozycja. Jeśli natomiast chcecie zobaczyć działania wojenne z perspektywy, z jakiej widział je i analizował Napoleon, jeśli chcecie się zapoznać z jego przemyśleniami, dostrzegalnymi przede wszystkim z tego poziomu, prawdopodobnie znajdziecie w tej książce to, czego szukacie.

Autor: Raleen

Opublikowano 15.06.2013 r.

 

Poprawiony: sobota, 15 czerwca 2013 10:10