Tankista

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Pełny tytuł: Tankista. Z Armią Czerwoną do Trzeciej Rzeszy
Autor: Jewgienij Biessonow
Tłumaczenie: Sławomir Kędzierski
Wydawca: Bellona/L&L
Rok wydania: 2005
Stron: 215
Wymiary: 23,6 x 15,3 x 1,7 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 83-11101-10-8, 83-88595-48-2

Recenzja
Interesując się frontem wschodnim II wojny światowej z zaciekawieniem sięgnąłem po książkę Jewgienija Biessonowa pod tytułem Tankista. Z Armią Czerwoną do Trzeciej Rzeszy, wydaną przez wydawnictwa L&L i Bellona. Książka liczy sobie 215 stron, zawartych w twardej, lakierowanej oprawie. Okładka wygląda dość efektownie, zachęcając do zajrzenia do środka. Nie można tego niestety powiedzieć o mapach. Nie ułatwiają one specjalnie czytelnikowi lektury, wręcz przeciwnie.

Książka to wspomnienia autora z całego okresu jego życia. Co naturalne, skupiają się one na Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. W pierwszym rozdziale Biessonow opisuje swoje życie jeszcze przed wybuchem wojny. Trzeba przyznać, że warunki materialne w ZSRS w latach trzydziestych obecnego czytelnika mogą szokować. Trzeba tu dodać, że na głębokiej prowincji żyło się jeszcze gorzej. Dopiero wybuch wojny, kiedy to autor miał osiemnaście lat, burzy istniejący porządek. W lecie 1941 r. zostaje powołany do wojska. Następnie przerzucono go do Kamyszłowa w obwodzie Swierdłowskim, gdzie rozpoczęto formowanie 4 batalionu. Tam też zaczął naukę na kursie podoficerskim. W tym miejscu ukazuje nam przygnębiający stan Armii Czerwonej, w której wszystkiego wówczas brakowało, nie tylko do szkolenia, ale i do przeżycia. W ciekawy sposób charakteryzuje przy tym swoich kolegów, co umożliwia nam poznanie od środka społeczeństwa sowieckiego z początku wojny. Przy tym okazuje się, że podczas kursu nie uczono wszystkiego i pewną część wiedzy żołnierze zdobywali bezpośrednio w jednostkach bojowych.

W maju 1942 r. autor został chorążym, lecz nie wysłano go na front. Brał udział w dalszym szkoleniu. Dopiero na początku lipca został skierowany do 365 Zapasowego Pułku Strzelców z 46 Zapasowej Brygady Strzelców. Tam jako dowódca plutonu Dalek podnosił swoje umiejętności. Następnie w sierpniu 1943 r. przeniesiono go do 4 Armii Pancernej, do której przynależał 6 Korpus Zmechanizowany, w skład którego wchodziła 49 Brygada Zmechanizowana. Ostatecznie został przydzielony do pierwszego batalionu wspomnianej brygady. Czytając o tym jak szkoleni byli żołnierze sowieccy, przestałem się dziwić dlaczego nawet niewielki sukces bywał zwykle z ich strony okupiony tak znacznymi stratami. Kiepskie wyszkolenie było przyczyną ogólnej słabości Armii Czerwonej przez całą niemal II wojnę światową.

W pierwszych walkach autor brał udział pod Orłowem. Pisząc o tym epizodzie, przedstawia m.in. atak na umocnione przez Niemców wzgórze. Natarcie wspierać miały dwa czołgi T-34, lecz oto obie załogi rozpędziły swoje maszyny, a następnie z nich uciekły. Pierwsze walki nie przyniosły więc sukcesu, a stało się tak z wielu przyczyn: braku wyszkolenia, amunicji oraz umiejętnej obrony Niemców. Z relacji Biessonowa wynika, że żołnierze sowieccy bardzo często używali niemieckiej broni, gdyż do własnej przeważnie brakowało im amunicji. Wysokie straty powodowały, że część jednostek było rozwiązywanych, a żołnierze wzmacniali pozostałe. Nawet wtedy rzadko posiadały one stany zbliżone do etatowych. W przerwach między okresami aktywnych działań żołnierze przechodzili dalsze szkolenie oraz starali się jakoś przeżyć, co mimo stopniowej poprawy sytuacji w porównaniu z początkowym okresem wojny nadal nie było łatwe. Z upływem czasu z tym ostatnim autor daje sobie coraz lepiej radę.

W 1943 r. jego brygada brała udział w operacji kamieniecko-podolskiej i walkach o Skałat. W roku 1944 wraz ze swoją brygadą uczestniczył w operacjach na terenie zachodniej Ukrainy, a następnie południowej Polski, w ramach operacji lwowsko-sandomierskiej. Opisując toczone przez swoją brygadę walki Biessonow bardzo pochlebnie wyraża się o niemieckich oddziałach i ich wyszkoleniu, które bardzo odbiegało od wyszkolenia żołnierzy sowieckich. Okazuje się, że na szczeblu plutonu wojna wyglądała zupełnie inaczej niż na wyższych szczeblach dowodzenia. Zdumienie moje wzbudził fakt, o którym autor pisze kilkakrotnie, a mianowicie o braku wsparcia sowieckiego lotnictwa. Mimo zdecydowanej przewagi ilościowej sowieckie lotnictwo nie potrafiło zdobyć panowania w powietrzu i wspierać własnych sił lądowych. Z kolei działania Luftwaffe miały znaczny wpływ na sowieckie oddziały, które atakowane z powietrza niejednokrotnie ponosiły spore straty oraz były spowalniane. W 1945 r. brygada autora kończyła wojnę biorąc udział w operacjach berlińskiej i praskiej.

Książka napisana jest w większości bardzo przekonywująco. Z rzeczy, które wzbudziły moją nieufność, muszę wspomnieć o kategorycznych zarzekaniach się autora, który twierdzi, że podlegli mu żołnierze nie brali udziału w zbrodniach i gwałtach na ludności cywilnej, popełnianych przez Armię Czerwoną na ziemiach polskich. Trudno uwierzyć tym zapewnieniom, znając skalę przestępstw, jakich dopuścili się w tym okresie Sowieci, a które dziś coraz częściej wychodzą na jaw.

Podsumowując, Tankista jest na pewno ciekawą lekturą, która w większości rzetelnie przedstawia prawdę o sowieckim żołnierzu, jego mocnych i słabych stronach. Dzięki niej można się przekonać, że II wojna światowa z perspektywy dowódcy plutonu wyglądała zupełnie inaczej niż ze stanowiska dowódcy armii czy frontu.

Autor: Jacek Domański

Opublikowano 23.07.2009 r.

Poprawiony: piątek, 13 grudnia 2019 10:13