Conquest of Paradise – rozgrywka w klubie Agresor, 25.07.2014

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Budowę imperiów czas zacząć! Epoka historyczna i miejsce akcji bardzo odległe i egzotyczne: Polinezja, około 500 roku naszej ery. Przed nami bezkresny ocean, a na nim porozrzucane małe wysepki, z utęsknieniem czekające na swoich odkrywców i kolonizatorów. Dysponujemy jedynie skromnymi środkami w postaci łódek dłubanek i dzielnymi odkrywcami, gotowymi wyruszyć z ich pomocą na kraniec świata. Dzięki temu mają oni nadzieję przyczynić się do rozwoju cywilizacji i po wieczne czasy pozostać w pamięci swoich współplemieńców. Świat, jak wiadomo, posiada ograniczoną ilość dóbr. Chętnych do ich posiadania jest zawsze więcej niż możliwości sprawiedliwego ich podziału. W związku z tym wojna, podbój, grabież i zniszczenia nieodłącznie towarzyszyć będą pochodowi odkrywców i kolonizatorów oraz budowie naszych polinezyjskich cywilizacji. Ostatecznie o upadku bądź chwale naszych imperiów przesądzą bandy dzikich wojowników oraz armady prymitywnych łodzi bojowych, czasami wspomagane przez szamanów i wynalazki w rodzaju tatuaży czy figurek tajemniczych bożków. W takich to klimatach w piękny lipcowy wieczór rozpoczęliśmy w klubie AGRESOR czteroosobową rozgrywkę w grę Conquest of Paradise wydawnictwa GMT Games.

Gra należy do prostych. Posiada ona opcje rozgrywki na 2, 3 i 4 graczy. Z tego ciekawe są tak naprawdę opcje na 3 i 4 graczy. Każdy otrzymuje jedno plemię, posiadając wyjściowo jedną wyspę z dwoma wioskami. Ten stan posiadania można w trakcie rozgrywki wydatnie powiększyć, zarówno poprzez odkrycia, jak i kosztem rywali. Rozgrywka zakreślona jest w ten sposób, że w chwili gdy rozwój imperiów nabiera tempa, gra zaczyna szybko zbliżać się do finału (przekroczenie określonej liczby punktów zwycięstwa przez któregokolwiek z graczy powoduje koniec rozgrywki, przy czym wymagana punktacja jest na różnym poziomie, w zależności od liczby graczy). Warto wspomnieć, że w grze występują karty bonusowe, które gracze mogą kupować za punkty produkcji. Ponadto z czasem pojawiło się rozszerzenie w postaci dodatkowych kart wydarzeń ciągniętych przez najsłabszego z graczy i zwykle pomagających w ten sposób wyrównać balans. Wspomnę także, że graliśmy z zasadami zaawansowanymi. Jest ich w sumie niewiele, ale dodają grze klimatu, m.in. można dopłynąć do Ameryki Południowej i przywieźć stamtąd ziemniaki, zapewniając dobre źródło wyżywienia swojemu ludowi, a sobie punkty zwycięstwa. Tyle pokrótce o zasadach, które są naprawdę proste, na tyle, że do gry może zasiąść zupełnie nowa osoba i z powodzeniem grać, a w sprzyjających okolicznościach wygrać.

Graliśmy we czterech. Plemię rozpoczynające na wyspie Tonga (Zieloni) – nahar. Plemię rozpoczynające na wyspie Samoa (Brązowi) – Raleen. Plemię rozpoczynające na wyspie Raiatea (Biali) – czmielon. Plemię rozpoczynające na wyspie Hiva (Żółci) – Draqe.

Początek wyścigu polinezyjskich cywilizacji. Wszystkie plemiona dokonały pierwszych odkryć, jednak póki co nie wiadomo, czy są to jedynie niewielkie atole, nienadające się do zamieszkania, czy większe wyspy, na których będzie można założyć wioski. Dwa mniejsze i bardziej oddalone plemiona (na wyspach Hivu i Raiatea) rozbudowują jednostki, by jak najszybciej rozpocząć kolonizację nowych terytoriów

Poprawiony: sobota, 02 sierpnia 2014 17:59

Więcej…

 

Wojny Jagiellonów z wschodnimi i południowymi sąsiadami Królestwa Polskiego w XV wieku

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

 

Informacje o książce
Autor: Marek Plewczyński
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2014
Stron: 282
Wymiary: 24,2 x 17 x 3,0 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-166-6

Recenzja
Jedna z najnowszych publikacji wydawnictwa Napoleon V to praca Marka Plewczyńskiego traktująca, jak sam tytuł wskazuje, o wojnach Królestwa Polskiego w trakcie ostatniego stulecia średniowiecza. Należy wspomnieć, że nie jest to pierwsze wydanie tej książki, ponieważ po raz pierwszy ukazała się ona drukiem w 2002 roku. Na pierwszy rzut oka recenzowana pozycja została przygotowana solidnie, na dobrej jakości papierze, a co ważniejsze opatrzona twardą oprawą. Do zajrzenia do środka zachęca okładka ozdobiona obrazem Juliusza Kossaka – „Jan Fredro ratuje króla Jana Olbrachta na Bukowinie”. Wewnątrz znajdziemy niecałe 250 stron zasadniczego tekstu. Resztę stanowią: przejrzysty spis treści, obszerna bibliografia, spis ilustracji, indeks osób oraz nazw geograficznych. Na tylnej okładce widnieje krótka charakterystyka autora wraz ze zdjęciem.

Poprawiony: sobota, 14 grudnia 2019 08:52

Więcej…

 

Wrzesień 1939 – nr 13 (model FT-17)

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Na początku tego tygodnia w sklepach pojawił się trzynasty już numer serii Wrzesień 1939, a wraz z nim model jednego z najważniejszych czołgów w historii – francuskiego Renault FT. Był to pierwszy produkowany seryjnie czołg z uzbrojeniem w obrotowej wieży, którego używało 25 różnych państw i który został wykorzystany podczas obu wojen światowych, a także w trakcie innych konfliktów, m.in. w Rosji, Hiszpanii czy Chinach. W związku z tym zestaw powinien wzbudzić zainteresowanie szerokiej grupy odbiorców – lecz czy warto po niego sięgnąć?

Poprawiony: poniedziałek, 21 lipca 2014 21:03

Więcej…

 

[Storm over Stalingrad] Czmielon vs Raleen, 18.07.2014

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Gra, której poświęcona jest ta relacja, była już kiedyś recenzowana na naszym portalu. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do RECENZJI autorstwa Czarka „Clowna” Domalskiego. Jako ciekawostkę o grze mogę powiedzieć to, że jest to ponoć tytuł pierwotnie wydany w Japonii, a później gdy okazał się udany, ponownie wydany przez amerykańską firmę MMP. Czyli mamy do czynienia z grą japońską (co widać także po nazwisku autora: Tetsuya Nakamura) i produktem sprawdzonym. Całość jest dość prosta. Na tyle, że w moim przypadku wystarczyło tłumaczenie zasad przez przeciwnika przed rozgrywką (ponoć w przypadku gier wojennych się to nie sprawdza, a tu okazuje się, że można). Plansza jest, jak widać, strefowa. Z rozwiązań dotyczących walki i ruchu, zwraca uwagę przede wszystkim obracanie oddziałów, które zostały „użyte” czy raczej „zużyte” w danej turze na drugą stronę. Stan ten oznacza jednocześnie, że jednostka została aktywowana, jak i to, że została zdezorganizowana, czy związana, co czasami wiąże się z jej wycofaniem. Dla niektórych to połączenie może się z początku wydawać dziwne. Nie da się ukryć, że rzuty kością bywa, że mają znaczenie. W grze występują też karty, z różnymi bonusami i atakami specjalnymi. Więcej posiadają ich z początku Niemcy, później sytuacja powoli się wyrównuje.

O warunkach zwycięstwa w grze decyduje swoista licytacja. Każdy z graczy deklaruje ile pól nad Wołgą (chodzi o pola z cyfrą +3) jest w stanie utrzymać grając Rosjanami. Ten z graczy, który jest ich w stanie utrzymać więcej (zadeklaruje większą liczbę), wygrywa licytację i dostaje Rosjan. Drugiemu graczowi przypadają w tej sytuacji Niemcy. Powyższy mechanizm sugeruje, że łatwiej powinno się grać Rosjanami, ale sprawa jest dość względna. W przypadku naszej rozgrywki (to była już kolejna gra) obaj zalicytowaliśmy 3. Wypadł remis, więc o tym co komu przypadło przesądził rzut kostką.

Niemcy – Czmielon, Rosjanie – Raleen.

Pozycje wyjściowe. Sowieci kontrolują większość miasta. Niemcy zajęli pozycje na przedmieściach, skąd rozpoczną ataki

Poprawiony: niedziela, 20 lipca 2014 22:34

Więcej…

 

[Zwycięstwa Marszałka Saskiego] Lauffeld 1747 – Petru Rares vs Raleen, 06.07.2014

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Bitwa jest jednym ze scenariuszy gry Zwycięstwa Marszałka Saskiego (Les victories du Mareshal de Saxe), wydanej przez ekipę francuskiego magazynu Vae Victis. Gra nie jest częścią żadnego systemu. Została wydana nie w wersji pudełkowej, ale w kartonowej okładce z piękną grafiką (kopią obrazu z epoki). Poza Lauffeld (Lauffeldt) w zestawie jest jeszcze bitwa pod Fontenoy (1745). Wcześniej, jeszcze w poprzednim wieku, Vae Victis wydało co prawda dwie bitwy (pod Denain z 1712 i pod Leuthen z 1757), będące częściami jakiegoś XVIII-wiecznego systemu, z których część rozwiązań mogło się znaleźć w tej grze, ale obecnie nie jesteśmy tego w stanie stwierdzić.

Zasady gry należą do wyjątkowo prostych, nadających się do wytłumaczenia przed rozgrywką. Autorzy wyraźnie stawiali na popularyzację wydarzeń będących tematem gry, a że nie jest to okres historyczny bardzo popularny, doszli do wniosku, że znaczne uproszczenie sprawy powinno popularyzacji sprzyjać. Ogólnie rzecz biorąc, zasady są pod pewnymi względami podobne do napoleońskiego systemu Jours do Gloire, ale to tylko dalekie podobieństwo. W samej bitwie pod Lauffeld celem Francuzów jest zdobycie tytułowej wioski i zdemoralizowanie przeciwnika. Dla strony koalicyjnej (armia angielsko-hanowersko-holendersko-austriacka) celem jest utrzymanie wiosek i zdemoralizowanie Francuzów. Występują dwa warianty: historyczny, łatwiejszy dla Francuzów, i zmodyfikowany, łatwiejszy dla strony koalicyjnej. Różnice między nimi wiążą się z obsadą wioski Vlitingen, a także z zasadami aktywacji Austriaków, którzy w samej bitwie niestety okazali się wyjątkowo mało aktywni, a ich bierność kosztowała angielskiego głównodowodzącego przegraną.

Koalicja – Petru Rares, Francuzi – Raleen.

Pozycje wyjściowe wojsk przed bitwą. U dołu armia francuska pod dowództwem Ludwika XV i marszałka Maurycego Saskiego. U góry koalicyjna armia angielsko-hanowersko-austriacko-holenderska pod wodzą ks. Cumberland. Anglicy (z Hanowerczykami) na czerwono, Holendrzy na pomarańczowo, Austriacy na żółto

Poprawiony: sobota, 19 lipca 2014 22:14

Więcej…

 

Operacja łódzka 1914

  • PDF
  • Drukuj
  • Email

Informacje o książce
Autor: Georgij Korolkow
Tłumaczenie: Dominik Jednorowski
Wydawca: Napoleon V
Rok wydania: 2014
Stron: 254
Wymiary: 24,2 x 17,0 x 3,0 cm
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7889-182-6

Recenzja
Kolejna pozycja z wydawnictwa Napoleon V, i kolejna traktująca o Wielkiej Wojnie. Praca Georgija Korolkowa o jednej z największych bitew I wojny światowej, a chyba największej na froncie wschodnim, i na ziemiach polskich.

Poprawiony: sobota, 26 lipca 2014 09:27

Więcej…

 

Strona 203 z 311